Warszawa, polana przy Trupim Lesie. Mimo południa, ciężkie jesienne chmury groźnie wiszą nad ziemią. Mroczny las nie zachęca do spacerów, zwłaszcza, że z jego głębin dochodzą dźwięki wydawane przez wygłodniałe zombie. Jednak znalazło się grono śmiałków chcących spróbować swoich sił w walce o przetrwanie. Będą musieli wykazać się nie tylko szybkością, ale również sprytem, by ocalić swoje życia.
Run or Death to pierwsza tego typu impreza w Polsce, a sądząc po zainteresowaniu i frekwencji – na pewno nie ostatnia. Fani zombie, horrorów oraz sportu z różnych zakątków Polski przybyli do Warszawy, aby sprawdzić się w biegu przez las. Przy tego typu wydarzeniu nie mogło zabraknąć także redakcji Strefy Apokalipsy, którą reprezentowało trzech uczestników.
Organizatorzy biegu przewidzieli możliwość wcielenia się w rolę uczestnika, który walczy o przetrwanie, oraz zombie, które odbierają życie i utrudniają dotarcie do celu. Każdy uczestnik zaopatrzony był w 4 szarfy przypięte do pasa, które symbolizowały życia oraz chipa do pomiaru czasu. Zombie natomiast w ramach swojego „pakietu” otrzymały profesjonalną charakteryzację. Każdy biegacz, w zależności od tego, czy udało mu się zachować choć jedno życie, czy też dotarł na metę jako „zakażony” otrzymał medal z napisem SURVIVOR lub INFECTED. Uczestnicy biegu ruszali w seriach co 15 minut, od godziny 12 do 14. W każdej serii startowało około 100 biegaczy,a do przebycia była trasa 5,4 km pełna wygłodniałych zombie.
Czas pędzi nieubłaganie i nastała godzina próby. Zaczyna padać deszcz. Odważniacy (a możne raczej szaleńcy?) stoją już na skraju lasu i w gorączkowym napięciu oczekują na znak. Deszcz przeradza się w ulewę. 3…2…1… Ruszyli. Odprowadzamy ich wzrokiem, lecz już po chwili znikają nam z pola widzenia. Pozostaje nam jedynie czekać, bo choć wiemy że wrócą, nie wiemy czy wciąż jako ludzie…
W mojej ocenie impreza okazała się wielkim sukcesem i pokazała, jak wielkie jest zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia. Niesamowitego klimatu zabawie nadał ulewny deszcz i obfity grad, które zaskoczyły tak organizatorów, jak i uczestników. Niewątpliwą zaletą Run or Death jest promocja ruchu oraz szansa na przeniesienie wielbicieli apokalipsy sprzed komputerów, książek i ekranów telewizora do świata rzeczywistego, co gwarantuje niesamowite wrażenia.
Jeśli miałabym wskazać jakieś niedociągnięcia, to z pewnością słabo oznakowany dojazd. Część uczestników narzekało również na sposób odbierania żyć przez zombie, które wykazały się zdolnościami planowania i kooperacji całkowicie blokując drogę, co sprawiło że mało komu udało się dotrzeć na metę z choćby jedną szarfą. Ostatecznie jednak to nie ilość żyć decydowała o wygranej, lecz czas pokonania całej trasy. W dodatku zdobycie medalu INFECTED daje motywację do spróbowania sił przy kolejnej edycji, by tym razem powrócić na metę jako SURVIVOR.
Ciekawostka: Strefa Apokalipsy zwyciężyła bieg w serii 12.30 za sprawą najlepiej przygotowanego kondycyjnie Nataniela. Gratulacje – jesteś gotowy na zombie apokalipsę! Przynajmniej uciekniesz w porę.
Zdjęcia z fanepage organizaotra, strona www.
1 Comments
Gerard Brożnowicz
Jedno jest pewne, mało kto jest gotowy na apokalipsę zombie. Takie akcje dobrze nam to uświadamiają. Trzeba się wziąć w garść i albo przygotować, albo starać się nie dopuścić do takiej zagłady 🙂