Po pierwsze przestań płakać, po drugie znajdź jakąś broń, po trzecie poszukaj schronienia oraz innych ocalałych, a jeśli nie wiesz gdzie zacząć poszukiwania, to udaj się do kościoła. Nie, nie chodzi o szukanie natchnienia w modlitwie (chociaż to też by się przydało, jeśli nadal nie uporałeś się z punktem nr. 1), chodzi bardziej o to, że ludzie w obliczu apokalipsy zawsze udają się do kościoła. Proste.
Tak też zaczyna się przygoda w State of Decay, flagowej pozycji z kuźni Undead Labs. Gra zbiera co najlepsze z takich tytułów jak War Z czy DayZ, tworząc coś zupełnie niepowtarzalnego. Zachęcam do przyglądnięcia się bliżej tej pozycji.
Jak co dzień budzisz się z kacem na łódce z wędką w ręku, a tu zombie – Fabuła
Marcus, wysportowany i rezolutny mężczyzna, w którego postać wcielamy się na początku gry, budzi się na łodzi podczas wycieczki krajoznawczej. Od razu zostajemy zderzeni z brutalną rzeczywistością. Świat nagle okazuje się opanowany przez hordy oszalałych zombie, a my, biedni z patykiem w ręku, musimy się szybko z tym oswoić. Proste i przyjemne wprowadzenie w fabułę daje do zrozumienia, że nie jest ona tutaj najważniejszym elementem. Szybko znajdujemy kompanów i już wiemy, że tylko w grupie jesteśmy w stanie przetrwać tą apokalipsę. Od tego kogo spotkasz, jaki sprzęt znajdziesz i jaki dobrze się zbunkrujesz, zależeć będzie życie wielu osób.
Pakuj sprzęt na pakę i zmywajmy się stąd – Rozgrywka
Pierwszym schronieniem jest coś w rodzaju leśniczówki (Ranger Station). Tam też odpieramy pierwsze ataki wygłodniałych zombie, poznajemy pierwszych członków grupy oraz zaczynamy magazynować jedzenie i uzbrojenie. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak nieco dalej, gdy trafiamy na wspomniany już kościół. Otrzymujemy wówczas możliwość rozbudowy bazy o szpital polowy, warzywniak do uprawy czegoś do jedzenia, warsztat, czy inne budynki, które w oczywisty sposób zwiększają nasze szanse na przetrwanie.


Description
Wciągająca i wymagająca pozycja dla graczy ceniących świetny klimat i zombi.Positives
- spora mapa
- niezły arsenał broni
- klimat
- innowacyjne podejście do przetrwania, nie tylko rozwałaka
- odprężająca i przerażająca jednocześnie
Negatives
- nieskomplikowana fabuła
- z czasem robi się prosta
- grafika mogła by być lepsza
To co wyróżnia State of Decay to nacisk na surwiwal oraz troska o członków grupy. Twórcy gry dają nam możliwość wcielenia się praktycznie w każdą napotkaną postać. Musi się tylko do nas dołączyć. Prowadzenie gry wieloma postaciami bardzo szybko okazuje się kwestią kluczową, ponieważ jeśli jakaś postać z grupy zachoruje lub zostanie ciężko ranny, to ktoś inny będzie musiał skoczyć do monopolowego po zapaś żywności i leków.
Zmienność pór dnia i nocy sprawia, że niektóre wypady stają się naprawdę przerażające. Gra naturalnie zmusza do częstszego skradania, przemykania między budynkami, odciągania uwagi grup zombie przy pomocy rożnego rodzaju przedmiotów (np. budzik czy petardy). Każdy hałas jest w stanie ściągnąć na nas falę umarlaków, z którą możemy sobie nie poradzić. I tutaj pojawia się pewien problem, ponieważ w State of Decay stan gry zapisywany jest na bieżąco. Zatem jeśli zginie nam postać … no cóż, pozostaje zebrać większą ekipę i odzyskać pozostałe po nim przedmioty. Śmierć jest tutaj na porządku dziennym. To oczywiście spore utrudnienie ale dzięki temu gra staje się bardziej realistyczna i wymagająca.
Ok, mamy broń, prochy, kilka parówek i co dalej? Trzeba słuchać radia, tam ciągle nadawane są komunikaty o ludziach potrzebujących pomocy, misje do wykonania, budynki do wyczyszczenia i zombiaki do rozwalenia. W State of Decay nie ma czasu na nudę, ciągle coś się dzieje, raczej jest więcej rzeczy do zrobienia niż czasu bo to wykonać. Do dyspozycji mamy spory teren, a że jest to produkcja typu sandbox, to od nas zależy gdzie się udamy i jaki teren odkryjemy. Są na mapie specjalne punkty obserwacyjne, które odsłaniają nam lokacje warte odwiedzenia, lub z których możemy dostrzec hordy grasujących zombie. Warto wspomnieć również o pojazdach, które dają wielką frajdę podczas przemierzania rozległej mapy … oczywiście obecne samochody nie są jakoś specjalnie przystosowane do świata pełnego krwiożerczych zombiaków, ale nad wyraz dobrze się sprawdzają w rozjeżdżaniu potencjalnych zainteresowanych naszym świeżym mięsem.
W tle przewija się wątek armii, która niewiele działa by pomóc ocalałym oraz kilka grup samozwańczych obrońców prawa, co stwarza interesujące sytuacje do dialogów czy wspólnych akcji.

Rozpędzasz się, otwierasz drzwi i na ręcznym, w fontannie krwi, zgarniasz grupę umarlaków – Mechanika gry
Każdy przyzwyczajony do widoku z trzeciej osoby (jak np. w GTA) nie będzie miał problemu z poruszaniem się po świecie, strzelaniem, skakaniem czy skradaniem. Celne walnięcie młotkiem czy specjalny cios miażdżący czaszkę o betonowy chodnik sprawia, że gdzieś w kąciku ust pojawia się uśmiech i nie znika przez wiele godzin. W zanadrzu mamy bardzo obszerny arsenał od różnego rodzaju pałek, noży, pistoletów czy strzelb po materiały wybuchowe, granaty i napalmy. Możemy też iść na pięści ale nie polecam. Każdy wysiłek fizyczny zużywa energię naszej postaci, co może doprowadzić do zadyszki w najmniej oczekiwanym momencie … i zapomnij wtedy o szybkim sprincie. Lepiej wsiadaj do wozu lub wystrzel te kilka ostatnich pocisków nim zostaniesz rozszarpany na strzępy.
Osoby mające za dużo do czynienia z symulatorami jazdy samochodem mogą mieć wrażenie, że tutaj twórcy potraktowali fizykę trochę z przymrużeniem oka. To nie przeszkadza, czasami nawet dodaje miodności i dynamiki grze. Twórcy zadbali o to, by zombiaki potrafiły rozebrać nasz wóz na części pierwsze jeśli szybko ich nie wykończysz. Przejażdżka z takim pasażerem na masce lub przyczepionym do drzwi może spowodować unieruchomienie pojazdu lub po prostu skończy się wyrwaniem za kierownicy prosto na ulicę.
Wszystko co robimy daną postacią wpływa na jej współczynniki. To oczywiste, że jeżeli będziesz więcej biegał niż woził dupę pickupem, to prędzej zbudujesz formę i zyskasz kondycję. A wtedy żadna zadyszka nie będzie groźna. Tak samo jest ze strzelaniem czy bronią ręczną … rozwój postaci to ważna sprawa, bo chyba lepiej mieć w obozie grupę twardzieli rozwalających gołymi rękami czaszki niż bandę mięczaków nie potrafiących trafić w głowę nawet jeśli by bo ugryzła.
Słowem tylko o grafice, która nie powala, nawet nieco odstaje. Są za to ładne eksplozje, animacje rozrywanego ciała, rozbryzgi krwi i … zachody słońca.
Podsumowanie
State of Decay idealnie pasuje jako rozrywka po ciężkim dniu pracy, gdzie spotkać możesz swojego szefa, tego sąsiada z naprzeciwka który wiercił o 7 rano, cwaniaka z BMW, czy każdą inną osobę, która podnosiła ci ciśnienie od samego rana. Tutaj zarzucasz na ramię strzelbę, pakujesz kanapki i wsiadasz do pickupa – dziś twoim celem jest znaleźć żarcie w tym opuszczonym bloku i wrócić do obozu w jednym kawałki, rozwalając po drodze wszystko co się rusza. Proste i przyjemne. Polecam każdemu maniakowi zombie, surwiwalu i dobrej, miodnej akcji w bardzo ciekawym i wciągającym świecie. Wprawdzie w pewnym momencie, gdy już nazbieramy sporo sprzętu, gra staje się zbyt prosta, ale w końcu o to chodziło – przestać się bać i przejąć kontrolę nam terenem. Można się powyżywać na biednych, nierozumnych pożeraczach mózgów za to, że zniszczyli tak piękny świat.








