Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Recenzja książki Obrońca. Studium ludzkich charakterów w postapokaliptycznej Ameryce

Postapokaliptyczna postać na drodze

Klimatów w jakim tworzone są książki postapo jest mnoga ilość. Niektóre są utrzymane w konwencji bardzo poważnej i nostalgicznej, gdzie na każdym kroku wraki i ruiny przypominają o upadłej cywilizacji. Do przedstawicieli takich obrazów należy kapitalna na przykład „Droga” Mc Carthye’go. Z drugiej strony niektórzy pisarze puszczają wodze fantazji i do zniszczonych światów wrzucają elementy fantastyczne. Tu najlepszym przykładem jest Stephen King i jego kultowa „Mroczna Wieża”, która wkrótce doczeka się także ekranizacji. Inny typ książek to ten, w którym bohaterowie, pomimo zgliszczy wokół, całkiem dobrze żyją i wiodą bezproblemowe życie. Dzieło w tym klimacie, które pierwsze nasuwa mi się na myśl to „Stalowe Serce”. Gdzieś tam z tyłu i na uboczu stoją pewnego rodzaju autsajderzy mniej lub bardziej skutecznie mieszający gatunki. Do tej klasy zaliczyłbym właśnie ”Obrońcę” autorstwa G.X. Todd.

Od 7 lat świat stoi w ruinie, z niewiadomych do końca przyczyn ludzie rzucili się sobie do gardeł i zaczęli się mordować, a także masowo popełniać samobójstwa. Stany Zjednoczone to już nie światowy hegemon, a cmentarz z nielicznymi jednostkami pozostałymi przy życiu. Niektórzy ocaleni słyszą głos w głowie, który w żaden sposób nie wydaje się uosobieniem ich myśli, a wręcz autonomicznym bytem. Szept posiada często cenne rady, szeroką wiedzę na temat świata obecnego jak i przemienionego.

Podróż dwóch charakterów

Ludzie, którzy zostali obdarzeni głosem uznawani są za jednostki unikalne. Właśnie taką osobą jest jeden z głównych bohaterów o enigmatycznym imieniu Pielgrzym. Poznajemy go w momencie podróży, gdy na swoim motocyklu pokonuje kolejne kilometry, aby dotrzeć do znanego sobie desygnatu. Sam protagonista wydaje się mocno doświadczony i obeznany w świecie działającym teraz na zupełnie innych zasadach. To człowiek twardy i bardzo oszczędny w jakiekolwiek emocje, a jego przeszłość jest nieznana. Wkrótce Pielgrzym na swojej drodze spotyka dziewczynę o imieniu Lacey.

Wspomniana wyżej nastolatka jest drugim protagonistą z punktu widzenia którego także będziemy poznawać świat. Lacey idealnie kontrastuje z postacią Pielgrzyma, gdyż jej historia jest zupełnie inna. Przez 7 lat od zagłady udało jej się mieszkać pod względnie bezpiecznym kloszem, jaki zapewniał jej dom na odludziu, w którym żyła pod opieką swojej babci. Ta skutecznie osłoniła Lacey przed wszelkim złem ale także nie pozwoliła się dziewczynie zasymilować z nowym porządkiem. Dom od niepamiętnych czasów zapewniał żywność w postaci warzyw hodowanych w ogródku, mięsa z drobiu utrzymanego przy gospodarstwie, a bezpieczeństwo było wypadkową wielkiego szczęścia i usytuowania domu z dala od dużych skupisk ludzkości.

Obrońca
6.9Można
Description
Obrońca zapewni wam sporo frajdy w odkrywaniu tajemnicy upadku ludzkości i może stanowić preludium do całkiem ciekawego uniwersum.

Positives

  • Dość intrygujący świat
  • Głosy
  • Niezłe zakończenie
  • Dobrze prowadzona narracja
  • Pomysłowa
  • Delikatne elementy mistyczne

Negatives

  • Opisy świata przedstawionego lekko kuleją
  • Podróż potraktowana po macoszemu
  • Powtórki w narracji

Geneza postaci jaką jest Lacey idealnie pokazuje jak bohaterowie będą ze sobą kontrastować, jest to o tyle ważne, jako że historia, którą autorka ukazuje, jest opisana wyłącznie z perspektywy tej dwójki. Historia a także charaktery bohaterów są punktem wyjściowym do dynamiki i zmian jakie ten świat na nich wymusi. Jest to główny punkt fabularny, który kształtuje cały scenariusz. Dialogi bohaterów to esencja książki idąca wzorem Joela i Ellie z „The last of US” a także bohatera „Drogi” i jego syna („Obrońca” zresztą nie bez przyczyny jest porównywany do książki Mc Carthyego już na okładce).

Podział jak i sama narracja są całkiem sprawnie poprowadzone, pozwalają poznać historię z dwóch różnych punktów widzenia. Jedyny minus jest taki, iż autorka często przedstawia dwa razy to samo wydarzenie oczami Lacey i Pielgrzyma. Przez ten zabieg miejscami odnosiłem lekkie wrażenie znużenia i powtarzalności. Na szczęście nie było to na tyle spotęgowane, aby stanowiło to poważny minus, aczkolwiek inne książki, gdzie narracje były prowadzone w sposób podobny robiły to zdecydowanie bardziej przemyślanie.

Podróż właściwa czyli o fabule słów kilka

„Obrońca” to z założenia książka drogi. I faktycznie podróż zajmuje tu konkretną ilość stron. Jednakże po przeczytaniu powieści złapałem się na tym że większość scen, które została mi w głowie nie jest związana z drogą lecz z konkretnymi miejscami. Po fakcie mam także wrażenie, że była to podróż dość krótka, zmierzam do tego, iż w książce sam fakt drogi jest zarysowany bardzo delikatnie. Pomimo tego, że główny nacisk jest tu położony na relację między bohaterami, to na początku wydawać by się mogło, iż to właśnie podróż miała stanowić esencję książki. Jednak w ostatecznym rozrachunku jest zupełnie inaczej. Bohaterowie niby mają określony cel podróży, lecz zmienia się on pod wpływem licznych losowych zdarzeń. Nie jest to w żadnym wypadku wielka wada, aczkolwiek większą satysfakcję z podróży i odczucia przebytych kilometrów miałem po lekturze „Narodzin Gubernatora”, które w żaden sposób nie aspirowały do miana literatury wymagającej.

W tym świecie, gdzie zaufanie jest towarem deficytowym, pewien mężczyzna postanawia posłuchać głosu w swojej głowie, który każe mu na środku pustej drogi zatrzymać motocykl obok młodej dziewczyny. Ten moment splata ze sobą ich losy.

W “Obrońcy” fabuła opiera się na niebezpieczeństwach jakie niesie postapokaliptyczny świat a także przemianie ludzkiej. Pielgrzym wraz z Lacey odwiedzą kilka miejsc, z których każde jest inne, a także mieszkańców o różnym nastawieniu do dwójki bohaterów. Podróż z dziewczyną wkrótce przerodzi się w walkę z innymi ludźmi, a także odkrywanie ponurych tajemnic świata. Ten aspekt zdecydowanie tu zagrał lepiej niż sama podróż. Autorka stworzyła parę mrocznych sekretów, które skrywa postapokaliptyczna Ameryka. Zresztą sam świat jest całkiem ciekawy. Krótko podsumowując: „Obrońca” nie do końca radzi sobie jako literatura drogi, jednakże broni się ciekawym studium przemiany charakterów ludzkich.

Jałowa Ameryka i koszyk tajemnic

Świat, który przedstawia G.X. Todd jest dość intrygujący. Same okoliczności dewastacji świata wydają się dość zamglone i niejasne. Z biegiem czasu autorka przedstawia coraz więcej elementów układanki i robi to całkiem sprawnie w naturalny sposób. Nowe wskazówki wynikają głównie z dialogów między Pielgrzymem a Lacey i w żaden sposób nie wydają się wymuszone. Sam świat po apokalipsie wydaje się dość pusty i ubogi w ludzkość. Zaczynają tworzyć się ugrupowania i bandy, które napadają na ludzi a także opierają się na niewolnictwie. Istnieją też pojedyncze jednostki upatrujące w apokalipsie szansę na zaspokojenie swoich najdzikszych fantazji. Ponadto w postapokaliptycznym świece zdążyła narodzić się już legenda o mężczyźnie o czerwonych oczach, który wywabia ludzi obdarzonych głosem ze swoich domostw, a następnie pali całe osady. Ponadto same głosy stanowią całkiem intrygującą zagadkę. Skąd się wzięły i czym są? Podoba mi się zabieg autorki opierający się na stworzeniu mglistego świata który niesie bardzo dużo pytań.

Uniwersum przedstawione w książce lekko kojarzyło mi się z cyklem „Mrocznej Wieży” autorstwa Stephena Kinga. Z taką różnicą, iż Ameryka w „Obrońcy” nie była aż tak nasycona czynnikiem mistycznym i magicznym. Podobnie jak u Kinga mamy nie do końca wyjaśnioną przyczynę apokalipsy (na początku), enigmatyczną personę w postaci zagrożenia wiszącego nad spustoszonym światem. Choć Ameryka G.X. Todd wydaje się bardziej przyziemna ze względu na maszyny z epoki amerykańskiego snu, to jednak ten świat mi bardzo pasuje, a autorka dość zręcznie łączy w nim różnego rodzaju elementy.

Z tym wszystkim jest jednak pewien problem. Nie do końca miałem pewność jak ten świat się maluje. Przez pierwsze sto stron wydawało mi się, że bohaterowie poruszają się po pustkowiach i mamy do czynienia z postapo szytym na miarę Mad Maxa, gdzie Ameryka obrodziła w grzyby atomowe. Wody jak na lekarstwo, amunicji dość mało a zjedzenie sytego posiłku graniczy z cudem. Jednak z dalszymi stronami kiedy G.X. Todd odsłania więcej kart, odniosłem wrażenie że świat nie może tak wyglądać i jest to tylko USA, ale ze zdecydowanie mniejszą populacją. Po lekturze nadal do końca nie mam pewności. Zapewne sprawę tutaj mogłoby załatwić bardziej szczegółowe opisywanie otoczenia kosztem dialogów między parą bohaterów. Autorka zapowiedziała już kontynuację książki, także liczę na dużo większą ilość dopowiedzeń w kontekście świata przedstawionego.

Podsumowanie i ocena

„Obrońca” to książka solidna. W pewien sposób przemyślana i umiarkowanie intrygującą. Pomimo tego, że autorka wrzuca do swojego dzieła elementy mistyczne, to jednak solidnie stąpa ścieżkami realizmu. Fakt oparcia książki na relacjach między parą bohaterów sprawił, że inne elementy „Obrońcy” są potraktowane po macoszemu. Najbardziej cierpi na tym element podróży i opisu krajobrazu świata, a to zdecydowanie podniosłoby immersję. Mimo powyższych książkę przeczytałem szybko i całkiem nieźle się przy niej bawiłem.

Zostaw komentarz

0.0/10