Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Inwazja zielonoskórych – recenzja książki Warhammer 40K: Świat Rynn

Z uniwersum Warhammera 40K byłem zaznajomiony już dłuższy czas, głównie dzięki grom komputerowym i planszowym. W roku 2019 lekko rozczarowany faktem iż uniwersum Star Wars zmierza w dość dziwnym kierunku, nabrała mnie chęć na poznanie bardziej mrocznego uniwersum SF. Dzięki wznowieniu wydania pierwszych części Cyklu Herezji Horusa, postanowiłem sięgnąć po książki osadzone w świecie stworzonym przez Game Workshop. Tym sposobem po zapoznaniu się z „Czasem Horusa”,”Pierwszym i ostatnim z Tanith”, naszła mnie ochota aby dalej zgłębiać Lore mrocznego uniwersum czterdziestego millenium.

Sprawdzając opinie o różnych tytułach moją uwagę przykuł tytuł: „Świat Rynn” wydany w ramach cyklu Bitwy Kosmicznych Marines. W tej serii narracja prowadzona jest z perspektywy imperialnych zakonów gdzie motywem przewodnim są ważne bitwy, które stanowiły bardzo istotny punkt na osi wydarzeń uniwersum czterdziestki. Zastanawiałem się czy wysokie oceny „Świata Rynn” są uzasadnione skoro książka opowiada o bitwie, gdzie docelowo (w teorii) mało jest miejsca na budowanie zawiłej i wielowątkowej fabuły. Po przeczytaniu 416 stron, uzmysłowiłem sobie iż powinienem zmienić na przyszłość podejście.

Dawno temu w odległej galaktyce – a nie; to nie ta bajka

Akcja książki jak tytuł wskazuje toczy się w świecie Rynn. Na długo po Krucjacie Horusa. Miejsce to jest domem zakonu kosmicznych Marines – Szkarłatnych Pięści pod dowództwem Mistrza Pedro Kantora. To tu właśnie znajduje się dumna twierdza Arx Tyrannus, osadzona wysoko w mroźnych górach. Dotąd nigdy niezagrożona przez wroga; podobnie jak cały świat nad którym pieczę sprawują Szkarłatne Pięści.

Książka rzuca nas w moment kiedy to Adeptus Astares obchodzą ważne święto swojego zakonu. Stanowi ono jedno z najistotniejszych momentów cyklu życia Szkarłatnych pięści. Podczas obchodów Adeptus Astares odbierają transmisję. Na jednej z planet w systeme zauważono potężne siły orków które miażdżą obronę imperialnej gwardii. Jak się szybko okazuje, orki rozpoczęły tzw. „Waaagh”. W skrócie polega ona na bezmyślnym plądrowaniu, destrukcji i mordowaniu. Jak szybko się okazuje zaatakowana planeta jest kolejną i zapewne nie ostatnią zdobyczą sił zielonoskórych.

9.0Super!
Description
"Świat Rynn" to bardzo sympatyczna książka z uniwersum Warhammera 40 000, sprawdza się jako pierwsza lektura z tego świata lub mocna pozycja dla obeznanego fana.

Positives

  • Fabuła
  • Urzeczywistniona wojna
  • Orki
  • Nie Najgorsze źródło wiedzy o uniwersum
  • Wielopostaciowa Narracja

Negatives

  • Okazjonalne literówki
  • Miejscami konstrukcja fabularna jak scenariusz gry, Marsz -> Pomniejsza Walka -> Boss i tak kilka razy

Pedro Kantor decyduje sie wysłać garstkę swoich sił aby podjąć działania dywersyjne mające na celu opóźnienie wielkiego „Waaagh” za pomocą precyzyjnych uderzeń na strategiczne punkty planetarne. Jak szybko się okazuje, dotychczasowe nieskoordynowane ataki Orków, nie mają nic wspólnego z aktualną wyprawą zielonoskórych bestii. Tym razem potwory działają nad wyraz przemyślanie i taktycznie, co całkowicie zaskakuje Szkarłatne Pięści. Wkrótce okazuje się, że zakon będzie musiał podjąć walkę na swojej planecie z krwiożerczymi hordami najeźdźców.

Jak to wypada – ocena aspektów fabularnych

Tak w skrócie prezentuje się zarys fabularny. Nie trzymając w dalszej niepewności mogę spokojnie powiedzieć iż scenariusz jest świetny. Autor umiejętnie przedstawia eskalację konfliktu w kontekście działań militarnych. A także z perspektywy poglądów i przemyśleń konkretnych postaci. Książka nie tylko skupia się na walkach ale także na budowaniu relacji Adeptus Astares. Jak również planowania taktycznego i kryzysowego w kontekście brakujących zasobów. Autor porusza także kwestie układów politycznych na planecie.

Na początku obawiałem się, że „Świat Rynn” będzie powieścią dość powierzchowną. Uznanie zaś zdobyła tylko dzięki fanom uniwersum WH40K. Autor postanowił przedstawić wydarzenia z perspektywy kilku bohaterów. Ci pełniąróżne funkcje i posiadają inne statusy w zakonie. Znalazło się także miejsce na pokazanie motywacji polityków. Te zaś często rozmija się z działaniami Adeptus Astares. Część narratorów pojawia się epizodycznie, stając się ofiarami działań bitewnych. Podkreśla to powagę konfliktu i kruchość uczestników w tym krwawym starciu.

Dzięki przeniesieniu narracji na kilka postaci będziemy mieli okazję posmakować bitew kosmicznych, działań specjalnych, oblężeń, operacji się za liniami wroga a także zwykłych relacji między zakonnikami i cywilami.

Konflikt który ukazał Steve Parker, to konflikt żywy, który przekłada sie na wiele aspektów. Takich jak środowisko, cywilów, gospodarkę a także planowanie długoterminowe. Autor umiejętnie urzeczywistnia wojnę pomimo fantastycznego uniwersum. Żołnierze liczą amunicję i zmieniają magazynki. Biorą także pod uwagę najbardziej efektywne rozmieszczenie jednostek, planują a także optymalizują broń pod aktualną misję. Stanowi to dla mnie bardzo duży plus. Czyni w moich oczach Space Marines ekspertów walki a nie bezduszne maszyny do zabijania.

Ten fakt zaskoczył mnie niezwykle miło. Jak wspomniałem wyżej spodziewałem się pustego konfliktu gdzie Szkarłatne Pięści wesoło prowadzą eksterminację orków. Tym sposobem uważam, że w kontekście powieści SF, które czytałem, „Świat Rynn” najlepiej oddaje konflikt na skalę planetarną.

WAAAGH VS Chwała imperatorowi!!! Czyli o stronach konfliktu słów kilka

Pomimo tego, że autor przedstawia fabułę za pomocą kilku narratorów, to jednak w przypadku orków nie dostajemy zielonoskórego bohatera za którym moglibyśmy podążać. Przyznam, że była to doskonała decyzja ze strony Parkera. Zabieg ten potęguje wrażenie obcości Xenos. Brak zrozumienia tej rasy przez pryzmat jej zaskakujących działań i strategii. Zabieg ten dodaje element tajemniczości. Przy czym mamy nadzieję iż nasza ciekawość zostanie zaspokojona w jakikolwiek sposób.

Zielonoskórzy prezentują przesadną brutalność. Ich niezliczone hordy sprawiają, że inwazja Zombie w szeroko pojętej popkulturze to plac zabaw w porównaniu do tego co bestie wyprawiają z ludnością cywilną. Każde spotkanie z nimi budzi wiele emocji. Efekt ten potęgowany jest przez obrzydzenie jakie Szkarłatne Pięści żywią do tej rasy. Steve Parker oczami Adeptus Astares opisuje także jak funkcjonują najeźdźcy. W jaki sposób się rozmnażają, jak działa zwyczajowa hierarchia i poszczególne oddziały tej dotychczas nie skoordynowanej hordy Xenos. Dość barwnie przedstawiono ich destrukcyjny wpływ na ekosystem a także na tereny urbanistyczne. Orcze maszyny to naprędce zbudowane pojazdy, zmontowane prowizorycznie ze złomu zniszczonych instalacji Imperium. Podkreśla to kontrast z niezwykle zorganizowanymi oddziałami imperium.

Szkarłatne pięści także są świetnie ukazani i ich charaktery to nie śnieżna biel lecz przysłowiowa szarość. Mają swoje motywacje, ambicje a także wady. Często odnoszą sie z pogardą do zwykłych ludzi co prowadzi do dość ciekawych dialogów i reakcji społeczeństwa. Steve Parker pokazuje także uzbrojenie i strategie kosmicznych Marines. Będziemy świadkami np walki pod osłoną starożytnego Drednota, liczne szarże terminatorów czy starcia myśliwców.

Dla laika takiego jak ja, powyższe elementy miały ogromną wartość dodaną. Subtelnie zaszyte fakty dotyczące uniwersum WH40K w odniesieniu do Orków i Kosmicznych Marines pozwoliły lepiej poznać sposób w jaki ten świat działa.

Podsumowanie

Nie będę ukrywał, że „Świat Rynn” to dla mnie najlepsza książka z uniwersum WH40K, którą dotąd czytałem i być może najlepsza SCI-FI. Podoba mi się dość realne ukazanie konfliktu i pomysł na całą strukturę scenariusza.

Wszystko, ale to wszystko w tej książce jest dynamiczne, zmienia się otoczenie, zmienia się nastawienie wojowników a także podejście polityczne. Niesamowitym jest dla mnie fakt iż scenariusz jest dla mnie idealnie zbalansowany, tzn. Jest tu sporo walki na której można byłoby stworzyć grę Hack&Slash ale te są umiejętnie wyważane przez kwestie fabularne nie związane z przelewem posoki. Choć końcówka ma jakby naleciałości scenariuszowe gier wideo, typu podróż, walka, potem boss i tak dalej. To jednak stanowi to malutki minus, który nie zaburza całościowego odbioru. Pozycja obowiązkowa dla dla fanów uniwersum WH40K, warta rożważenia wszytkim którzy kochają motywy apokalipsy na tle najazdu obcyh a także dla tych co kochają „brudne i krwiste” SCI-Fi ,gdzie lasery ustępują Stali i Wielkokalibrowym pociskom.

Pozycja obowiązkowa dla dla fanów uniwersum WH40K, warta rożważenia wszytkim którzy kochają motywy apokalipsy na tle najazdu obcyh a także dla tych co kochają „brudne i krwiste” SCI-Fi ,gdzie lasery ustępują Stali i Wielkokalibrowym pociskom. Ode mnie: 9

Zostaw komentarz

0.0/10