Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Planeta ma się w porządku – recenzja Interstellar

Naprawdę nie sądzę żeby udało mi się znaleźć lepszy wstęp do recenzji Interstellar.

Będę z wami od początku szczery – zawiodłem się na filmie Interstellar. Nie dlatego, że to film zły. Wręcz przeciwnie on naprawdę może się podobać. Problem w tym, że marketingowcy nakręcili wokół tego filmu tak wielki ‘hype’, zestawiając go choćby z Odyseją Kosmiczną Stanley’a Kubricka, że miłośnik kina SF spodziewał się naprawdę nie wiadomo czego.

Planeta ma się w porządku. To ludzkość jest w dupie. (…) Planeta przeszła już dużo gorsze rzeczy niż my. Przeszła trzęsienia, wulkany, ruchy płyt tektonicznych, dryf kontynentalny, rozbłyski słoneczne, plamy na słońcu, burze magnetyczne, przebiegunowania… setki tysięcy lat bombardowania przez komety, asteroidy i meteory, ogólnoświatowe powodzie, fale pływowe, pożary, erozję, promieniowanie kosmiczne, zlodowacenia… a nam się zdaje, że jakaś plastikowa torebka i aluminiowa puszka zrobi jej różnicę? Planeta nigdzie się nie wybiera. My i owszem.

Dziełu Nolana wprawdzie nic do szczęścia nie brakuje – jest epicko, jest przemyślanie, jest uczuciowo, jest efektownie. Brak tylko jednej konkretnej cechy – przełomowości.

Interstellar recenzja opinia apokalipsa

Od farmera do bohatera

6.5Można
Description
Jednym zdaniem: solidny film SF – jeżeli nie jesteś tak uprzedzony/a jak ja dodaj do oceny pełne „oczko”.

Positives

  • aktorskie trio McConaughey – Hathaway – Caine
  • efekty specjalne
  • ogólny design
  • twarde SF

Negatives

  • dziury fabularne
  • ckliwe momenty
  • do Odysei Kosmicznej nawet się nie umywa

Głównym bohaterem Interstellar jest Cooper (Matthew McConaghy… McCongahu… sami wiecie który) – farmer-astronauta. To ciekawe połączenie zawodowe wynika z faktu, że w pokoleniu Coopera niemal wszyscy zajmują się uprawą roli. Pandemia bliżej nieokreślonej choroby atakującej rośliny, dokonała prawdziwego spustoszenia w ludzkich nawykach żywieniowych. Dodatkowo masowy pomór roślin dał początek procesowi pustynnienia planety, za czym pojawiły się burze pyłowe, które z kolei utrudniały rolnictwo, które nie mogło funkcjonować wydajnie, bo wszyscy skupili się na rozwoju monokultur i brakowało już inżynierów, którzy by naprawiali maszyny rolnicze i… uffff… łapiecie, nie? Ostatni gasi światło.

Ale nie – dumny naród amerykański się nie podda. Mają przecież do dyspozycji farmera-astronautę Coopera i jego bystrą córkę. W ostatniej rozpaczliwej próbie ratowania swoich czterech liter amerykańskość -tfu- ludzkość wysyła ostatnią misję kosmiczną w poszukiwaniu nowego domu, który moglibyśmy rozkopać, przekarczować i zdewastować. Nasuwa się pytanie – w jaki sposób? Przecież wszystkie siły ludzkości zostały skupione na pozyskiwaniu żywności, nie zaś rozwoju technologii podróży kosmicznych. Otóż czarna dziura znikąd. Tak, dokładnie tak – czarna dziura out-of-fuckin’-nowhere. Zresztą nie taka zwykła czarna dziura – jest malutka, a w dodatku stanowi portal do innego układu planetarnego, w którym znajdują się planety zdatne do skolonizowania. Wygodne, nie?

Interstellar recenzja opinia apokalipsa

Let the hejt game begin

Cały film odnosi się w głównej mierze do zagadnień einsteinowskiej teorii względności, dając scenariuszowi prawdziwe pole do manewru. Rzecz w tym, że moim skromnym zdaniem Nolan dał ciała prąc w kierunku rozwiązań deus ex machina. Choćby się zdawało, że wszystko szlag trafił, pomachajmy Ziemi „pa-pa”, to nagle -jeb- oto rozwiązanie. W ani jednym momencie nie czułem, że ludzkość naprawdę jest skazana na zagładę – cały czas miałem przeświadczenie, że nagle zdarzy się coś co sprawi, że wszystku skończy się tak jak powinno (czyt. dzielny amerykański farmer będzie tryumfować). W budowaniu klimatu nie pomogły nawet dramatyczne wstawki z ginącej Ziemi.

Że niby się czepiam? Błagam – hollywoodzcy marketingowcy sami podłożyli mi Interstellar na talerzu i podali nóż uderzając w tony porównań z prawdziwie kompletnym filmem, jakim była Odyseja Kosmiczna, gdzie wszystkie wydarzenia były powiązane i konsekwentne. Że Interstellar daje szerokie pole do interpretacji? Pewnie, że daje – fabuła jest tak dziurawa, że bez stosowania karkołomnych teorii ani rusz.

Interstellar recenzja opinia apokalipsa

Lecimy w kosmos w doborowym składzie

Tym co w mojej opinii ratuje Interstellar od miałkości jest z całą pewnością bardzo dobre aktorstwo w wykonaniu „Makkonaheja”, Anne Hathaway oraz Michaela Caine. Naprawdę, ta trójka ratuje całe show i robi to w naprawdę dobrym stylu udowadniając, że największym wrogiem człowieka jest on sam. Ciężko nie zwrócić uwagi na świetne efekty specjalne – nie są przesadzone, nie są przejaskrawione. Jest dokładnie takie jak powinno być – kosmos jest mroczny, planety obce, promy kosmiczne odpowiednio futurystyczne (powiedziałbym wręcz że designem przypominające promy „Kodiak” z Mass Effect). Ścieżka dźwiękowa nic nie urywa, ale jest rzetelna i dobrze trzyma napięcie.

Ja – hejter

Czy poleciłbym oglądnięcie Interstellar? Pewnie że tak. Wbrew całemu mojemu narzekactwu, to solidny kawał filmowego rzemiosła, które absolutnie ma prawo się podobać. Najprawdopodobniej mój odbiór filmu byłby także całkowicie inny, gdyby nie celowanie w górnolotność Odysei i próby łatania dziur fabularnych kosmicznymi (nomen omen) teoriami. Przyznaję się szczerze, że liczyłem na coś wykwintne danie, a dostałem kotlet. Cholernie dobry kotlet, ale jednak…

3 Comments

  • Paweł
    Posted 4 października, 2015 at 10:00 am

    Po części zgadzam się z autorem. Należy jednak pamiętać, że pod koniec filmu Makgonaghy, wysnuwa teorię jakoby ta tajemnicza czarna dziura została stworzona przez ludzkość w przyszłości, żeby uratować ludzi z umierającej planety, tak jak farmer-astronauta przekazał dane córce w tej 5-wymiarowej konstrukcji. Te kilka zdań pod koniec ratuje fabułę 🙂

  • Maciej Domagała
    Posted 5 października, 2015 at 10:48 am

    Mam podobne zdanie co do tego filmu. Moim błędem jednak było, że przed oglądnięciem Interstellar nic o nim nie poczytałem. Moje założenie było takie iż będzie to film przygodowy w kosmosie, nie oczekiwałem filozoficznego S-F. Sam obraz budził moje zainteresowanie tylko w momentach wydarzeń na rożnych obcych planetach. Jak dla mnie: 6.

  • Gerard Brożnowicz
    Posted 6 października, 2015 at 9:21 am

    Uważam, że reżyser sprytnie balansował na cienkiej linie pomiędzy filmem o podboju kosmosu a filozoficznym rozmyślaniem nad ludzką egzystencją na Ziemi. Czasami stosował uproszczenia, by nie przegiąć ani w jedną, ani w drugą stronę. To właśnie podobało mi się najbardziej. Dla mnie mocne 8

Leave a comment

0.0/10