Lubię czasem powrócić do klasycznego kina sci-fi. Współcześnie – tempo akcji, pobieżne nakreślenie bohaterów, czy chociażby fabuła będąca jedynie pretekstem dla pokazania możliwości zespołu VG, odpychają mnie. Nie jestem pretensjonalnym dupkiem, który z hipsterskim grymasem twarzy oznajmia wszem i wobec, że dobre filmy skończyły się 30 lat temu. Niemniej jednak warto zrobić sobie od czasu do czasu retrospekcję. Zobaczyć „jak oni to kiedyś robili”.
[blockquote cite=”Fragment wiersza Fiodora Tiutczewa „Lubię oczęta twe, kochanie” (oryg. Люблю глаза твои, мой друг)”]„Lubię oczęta twe, kochanie, ich blasków zmienność tajemniczą,”[/blockquote]
Film Andrieja Tarkowskiego z 1979 roku powstał na motywach opowiadania „Piknik na skraju drogi” braci Arkadija i Borysa Strugackich. Ważne jest podkreślenie słów „na motywach” – jeżeli wcześniej czytałeś książkę, możesz się srogo zdziwić. Tarkowski, wspólnie z autorami opowiadania, z właściwym sobie wdziękiem wyciągnął z kart książki to co było jego zdaniem najbardziej potrzebne – tło fabularne oraz otoczkę obcości i na tej właśnie podstawie zbudował swoje metafizyczne dzieło. Przygotowując się do seansu należy pamiętać o jednym – tutaj nie ma wybuchów, nie uświadczysz dramatycznej akcji, pościgów i Michael’a Bay za każdym rogiem. Ten film to wędrówka do samego serca zony – długa, kręta i pełna przemyśleń.
[section label=”Konstrukcja i bohaterowie”]
Konstrukcja i bohaterowie
Zasadniczo film można podzielić na dwie odrębne części. Jedna z nich dzieje się w brudnej, industrialnej i pozbawionej, dosłownie, koloru rzeczywistości człowieka (co poniektórzy usiłują dokleić tu łatkę buntu reżysera przeciw socrealizmowi, ale moim skromnym zdaniem to bzdura), natomiast druga – główna – ma miejsce na terenie dzikiej, niepoznawalnej, a co najważniejsze, „żywej”, zony. To właśnie w niej dokładnie poznamy każdą z trzech głównych postaci filmu: Stalkera (w tej roli Aleksandr Kajdanowski, znany również z polsko-radzieckiej koprodukcji „Test Pilota Pirxa”), Profesora i Pisarza. Przez cały film nie zostają ujawnione ich prawdziwe imiona – nie jest to zresztą potrzebne, ponieważ ich postaci, podobnie jak sama strefa, są jedynie symbolami potrzebnymi reżyserowi do przekazania swoich myśli.
Napisałem już kiedyś recenzję Stalkera, chyba dla filmwebu, jednak po czasie muszę przyznać, że popełniłem w niej ogromny błąd – przedstawiłem własną interpretację. O ile zazwyczaj recenzent powinien przynajmniej podać zarys swojego subiektywnego odbioru filmu/książki/muzyki/czegokolwiek, tu należy się od tego wstrzymać. Nie narzucać widzowi własnej wizji tego co się zobaczyło. Ten film wymaga – to krótkie zdanie to chyba najlepszy opis, na jaki można się w tym wypadku silić.
[blockquote cite=”Fragment wiersza Fiodora Tiutczewa „Lubię oczęta twe, kochanie” (oryg. Люблю глаза твои, мой друг)”]„Lecz i silniejsze są doznania, Wdzięk oczu skromnie opuszczonych,”[/blockquote]
Z technicznego punktu widzenia film Tarkowskiego ma absolutnie niedzisiejszą konstrukcję. Niesamowicie długie, przez wielu określane mianem „melancholijnych”, ujęcia – tu pejzaż, tam zbliżenie na płynącą wodę – współczesnego kinomana przyzwyczajonego do ciągłej akcji i wymuszanego skupienia uwagi takie zabiegi mogą doprowadzić do białej gorączki. Rzecz w tym, że prowadząc akcję (o ile można w tym wypadku o takowej w ogóle mówić) w taki sposób Tarkowski stworzył sobie dogodną pozycję kreatora narracji, który zadaje pytanie, a następnie daje widzowi czas na to by na nie odpowiedział. By mógł na bieżąco tworzyć własną interpretację tego co zobaczył i usłyszał – a to wszystko tylko po to by kolejne zdanie zburzyło wszystko, co już zdołaliśmy ułożyć w głowie.
[section label=”Zona”]
Zona
Ponadto na pochwałę zasługuje dobór lokalizacji w jakich film był kręcony – zarówno w części „człowieka”, która ocieka wilgocią, brudem i stęchlizną, jak i w samej zonie, będącej pięknym przykładem odbierania przez naturę tego co niegdyś zagrabił dla siebie człowiek. Wszystko to składa się na spójny obraz rzeczywistości, która pomimo swojej surowości i kontekstowej nieprzychylności wobec ludzi, stanowi doskonałe miejsce ucieczki od codzienności. Pozwala na odcięcie się od standardów człowieczeństwa i pogrążenie w zadumie nad stanem ludzkiego umysłu i duszy (vide trójka bohaterów filmu).
[blockquote cite=”Fragment wiersza Fiodora Tiutczewa „Lubię oczęta twe, kochanie” (oryg. Люблю глаза твои, мой друг)”]„I spod cienistych rzęs osłony, Posępny płomień pożądania.”[/blockquote]
[section label=”Podsumowanie”]
Podsumowanie
Dla jednych ten film będzie arcydziełem, dla drugich – oglądalnym, lecz przydługim filmidłem, a jeszcze inni zmieszają go kompletnie z błotem jako pseudopsychologiczny gniot. Jednakże w moim prywatnym odczuciu, Tarkowski o tym wiedział i do takiego właśnie efektu zmierzał. Niezależnie jednak od tego do jakiej grupy zaliczysz się po seansie – oglądnij ten film. Bo warto.
1 Comment
Maciej Domagała
Film, który koniecznie muszę przerobić!