Marny świat bez muzyki …
Trudno wyobrazić sobie świat bez muzyki. Od zarania dziejów towarzyszy człowiekowi w bardziej lub mniej zauważalny sposób. Muzykę odnajdujemy nie tylko w melodiach i utworach muzycznych, ale także w całej gamie dźwięków, szmerów i hałasów codziennego życia. Niezależnie od tego czy zauważamy i akceptujemy jej wpływ, kształtuje ona nasze emocje, nastroje, a nawet osobowość. Muzyka potrafi uspokoić lub pobudzić, uszczęśliwić lub zdenerwować.
Przypomnij sobie film, który zrobił na Tobie największe wrażenie. Taki, po którym długo jeszcze siedziałeś wbity w fotel, powoli powracając do rzeczywistości. Jestem pewna, że reżyser nie osiągnąłby tego bez odpowiedniej muzyki. Bo jak miałaby wyglądać scena zagłady świata bez budzącej grozę muzyki w tle?
[blockquote]Czym byłaby scena, w której wygłodniałe zombiaki przedzierają się przez ustawioną przeciwko nim barykadę, gdyby działo się to w ciszy?[/blockquote]
Szczególne znaczenie dla kształtowania ludzkiej wyobraźni ma muzyka instrumentalna. Pozostawia pole do własnej interpretacji, nie narzucając tłumaczących sens utworu słów. Jej odbiór zależy od indywidualnej osoby, od tego jak sama chce rozumieć i przeżywać dane dzieło. Bywa także, że to właśnie tekst jest podstawą do powstania muzyki, która sprawia, że nabiera on jeszcze głębszego sensu i jeszcze większej wartości. W zależności od okazji, nastroju, lub emocji jakie chcemy wywołać w słuchaczu, mamy przed sobą cały wachlarz różnorodnych gatunków, epok muzycznych i kompozytorów. Bogaty dorobek dziejów historii muzyki pozwala każdemu znaleźć coś odpowiedniego dla siebie.
TOP 5 utworów muzyki klasycznej
W artykule przedstawiam TOP 5 utworów muzyki klasycznej w nastrojach apokaliptycznej zagłady lub postapokaliptycznego świata, gdzie nie ma miejsca na wesołe opery, czy durowe koncerty. Utwory te mają przerażać, budzić niepokój i wywoływać napięcie. Niektóre z nich nawiązują do tematyki bezpośrednio, poprzez tytuł lub genezę powstania, inne pośrednio poprzez wyjątkową melodykę i harmonię.
Usiądźcie więc wygodnie i dajcie się przenieść na chwilę do magicznego świata muzyki. Pamiętajcie jednak – tej muzyki nie wolno słuchać cicho!
#5 Spotkanie ze śmiercią – Franz Schubert
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=5XP5RP6OEJI”]
Naszą muzyczną podróż rozpoczynamy od utworu będącego podróżą w całej swojej treści. Zabiera nas w nią Franz Schubert poprzez jedną ze swoich pieśni – „Król Olch” (utwór znany jest także pod tytułem „Król Elfów” (niem. Der Erlkönig)). Zainspirowany dramatem Goethego Schubert stworzył arcydzieło liryki wokalnej.
Już od samego początku pieśni porywają nas fortepianowe figuracje imitujące stukot końskich kopyt rozpędzonych w szaleńczym galopie. Oczami wyobraźni widzimy dramatyczną scenę: późną wieczorową porą, przez las, konno pędzi ojciec wraz ze swoim umierającym synem w objęciach. Podczas drogi, dla zmroczonego gorączką syna zaciera się granica pomiędzy światem realnym, a metafizycznym. Przerażony tym, co widzi i słyszy opisuje ojcu swoje wizje: oto straszna zjawa, Król Olch przybył tutaj, aby zabrać jego duszę. Ojciec jednak nie wierzy chłopcu – znajduje racjonalne wytłumaczenie dla każdej z jego wizji z manierą godną naukowca. Tymczasem Król Olch zachęca chłopca do pójścia z nim. Schubert genialnie balansuje pomiędzy słodkim i uwodzącym głosem Króla Olch, przypisując mu partie w wysokim rejestrze durowym, a niskim i stanowczym głosem ojca, przeplatając go z rozpaczliwym wołaniem chłopca, utrzymanym w tonacji mollowej.
Wraz z rozwojem wydarzeń, doświadczamy wzrostu napięcia poprzez gradację dynamiki. W momencie kulminacyjnym słyszymy partię zawierającą ostatnie słowa cierpiącego dziecka, zapisaną w dynamice forte fortissimo (wł. możliwie jak najgłośniej), co daje wrażenie, że słowa te są wręcz wykrzyczane. Następnie następuje zwolnienie tempa, fortepian się uspokaja, aż całkiem milknie. Ostatni wers jest niemalże wyrecytowany przez wykonawcę, obwieszczając smutny koniec historii. Dodatkowo dramat przypieczętowują dwa ostatnie akordy.
Kompozycja jest syntezą muzyki i tekstu, nierozerwalnie ze sobą połączonych, które wzajemnie się uzupełniają tworząc idealną całość. Dla jeszcze lepszych doznań muzycznych, polecam zapoznanie się tekstem i jego tłumaczeniem.
#4 Muzyczna ilustracja sceny śmierci – Edward Grieg
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=ATBwxG20Umc”]
Kolejna propozycja to część II suity „Peer Gynt” Edwarda Griega o tytule „Śmierć Azy” op. 46. W tym utworze dominuje nastrój bardziej melancholijny, niż przerażający, jednak nie brakuje mu dramaturgii. Cały cykl został stworzony jako muzyka do dramatu o tej samej nazwie – Peer Gynt. Dramat opowiada o norweskim wieśniaku, nie umiejącym docenić prawdziwej miłości. „Śmierć Azy” to muzyczna ilustracja sceny śmierci matki Peer Gynta, Azy. Peer Gynt trwając przy jej łożu, chcąc odegnać od siebie oraz od matki wizję rychłej śmierci, opowiada jej swoje przygody. Nie zauważa, że w pewnym momencie matka już go nie słyszy.
Do oddania emocji panujących w scenie, Grieg posłużył się instrumentarium czysto smyczkowym, stopniowo zwiększając głośność i narastające napięcie, aż do punktu szczytowego, aby po nim znów na powrót uspokoić i wyciszyć słuchacza. Pomimo nieskomplikowanej, składającej się z zaledwie kilku powtarzających się sekwencji melodyki, kompozycja zachwyca przejmującym brzmieniem.
#3 Niepokojące, wyniszczające ciepło w Lecie Vivaldiego
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=Obo4ewznBLM”]
Kolejnym przykładem na muzykę ilustracyjną może być z pewnością cykl koncertów skrzypcowych „Cztery pory roku” Vivaldiego. Tym razem kompozytor posługuje się paletą dźwięków do malowania obrazów iluminujących pory roku. Każda pora roku składa się z trzech koncertów, z których każdy ma inny charakter – od wesołego i skocznego, po złowrogi i budzący niepokój. W każdym koncercie rozmaite techniki gry skrzypcowej imitują odgłosy charakterystyczne dla danej pory roku – śpiew ptaków, szum wiatru, burzę, opadające lekko płatki śniegu. W muzycznych obrazach Vivaldiego nie brakuje też ludzi, bezwiednie poddających się tak urokom, jak i klątwom danej pory roku.
Część koncertu, którą ci proponuje pochodzi z pory roku „Lato” część 3. Pomimo tego, że jest to pora kojarząca się nam raczej z ciepłem, radością i błogim odpoczynkiem, trzecia część koncertu wywołuje nastrój, którego z pewnością nie można określić mianem odprężającego. Jest to część pełna gorączkowego niepokoju i wzburzenia. Efekt ten osiągnął Vivaldi poprzez wirtuozowskie partie solisty oraz żywe tempo, doprawione dodatkowo tonacją mollową, która nadaje dziełu ciemnych barw.
Skąd więc takie nastroje w najgorętszej z wszystkich pór roku? Otóż muzyka ma przywodzić na myśl scenę nadciągających nagle, w upalny dzień ciemnych chmur, po nich zaś burzę i gradobicie, które niszczy zbiory mieszkańców wsi. Nie trzeba jednak odczytywać tego dosłownie. Jak już wspomniałam, muzyka daje nieskończone możliwości własnej interpretacji, dlatego wsłuchując się w utwór, każdemu z nas mogą przyjść na myśl inne „ciemne chmury”, gromadzące się znienacka na niebie naszego życia, burząc spokój upalnego dnia.
#2 Smutek i żal wylany przez Fryderyka Chopina
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=s2-t4RsT_l8″]
W moim zestawieniu nie mogło zabraknąć i polskiego akcentu. Niedoścignionym mistrzem w kreowaniu mrocznej, a zarazem podniosłej atmosfery był oczywiście Chopin. Fryderyk Chopin był niezwykłym kompozytorem także z innych względów: w przeciwieństwie do niektórych kompozytorów swojej i wcześniejszych epok, komponując nie kierował się celem zdobycia sławy, czy pieniędzy. Jego koncerty odbywały się w kameralnej atmosferze, bez hucznych przedstawień pełnych tańców, śpiewów i bogatej scenografii, jak chociażby w operach Mozarta. Chopin właściwie nie napisał żadnej opery. Jego utwory to przewaga pełnych emocji nokturnów, preludiów i ballad. Jednak, tak jak w przypadku większości największych artystów, życie go nie oszczędzało. Kiedy już osiągnął dojrzałość muzyczną i zdobył uznanie publiczności, karierę przerwała choroba.
Ostatnie lata swojego życia spędził Chopin w Paryżu. To właśnie tam, przepełniony tęsknotą za ojczyzną i rozczarowaniem z powodu upadku powstania listopadowego skomponował Etiudę c-moll „Rewolucyjną” op.10 nr.12 (kompozycja pochodząca z cyklu 12 etiud), w której skumulował wszystkie uczucia smutku, żalu i frustracji. Pewne źródła podają, że dowiedziawszy się o klęsce Polaków zapisał w swoim dzienniku takie oto słowa:
[blockquote cite=”Fryderyk Chopin, Dziennik stuttgarcki”]„O Boże, jesteś Ty! Jesteś i nie mścisz się?! Czy jeszcze Ci nie dość zbrodni moskiewskich – albo – alboś sam Moskal.”[/blockquote]
Dedykowany Franzowi Lisztowi utwór poprzez swoją burzliwość i niespokojne akordy przywodzi na myśl widowisko bitwy lub walki. Utwór jest wyzwaniem dla każdego pianisty, z uwagi na skomplikowaną technicznie budowę i szybkie tempo. Co jednak wyróżnia tę etiudę spośród innych, przeznaczonych jedynie do ćwiczenia pewnych zagadnień problematycznych w technice gry? Z pewnością podniesienie przez Chopina jej rangi poprzez wzbogacenie o walory artystyczne, co czyni z niej etiudę koncertową.
#1 Msza żałobna Mozarta
[youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=RGW4bkWHuHo”]
Numer jeden na mojej liście to Wolfgang Amadeusz Mozart i jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzieł sakralnych jego autorstwa – Requiem d-moll. (requiem – msza żałobna). Mozart, pomimo swojego geniuszu, nie żył w bogactwie i luksusie. Utrzymywał się w większości z utworów komponowanych na zlecenie. Dlatego też nie odmówił, kiedy od anonimowego zleceniodawcy otrzymał polecenie skomponowania mszy żałobnej, tym bardziej, że z góry otrzymał zapłatę za swoją pracę. Do skończenia utworu nie paliło mu się zbytnio, w międzyczasie pisał też inne dzieła. Nieoczekiwanie prace nad utworami zakłóciła choroba. Stan jego zdrowia pogarszał się z dnia na dzień, podczas gdy zamówione i opłacone dzieło wciąż nie było skończone. Mozart kontynuował więc komponowanie mszy. Każda zapisana nuta przybliżała go do nie tylko do końca utworu, ale także jego własnego życia. Do ostatnich chwil swojego życia, złożony gorączką, komponował dzieło w poczuciu, że pisze requiem na swój własny pogrzeb. Trudno o bardziej ‘sprzyjające’ okoliczności do zrodzenia się pełnego tragizmu i mistyki utworu.
Mozart nie zdążył ukończyć dzieła. Dokończyło go jego dwóch uczniów. Jeden z odbiorców skomentował jednak fragmenty napisane przez jego uczniów w ten sposób:
[blockquote]„Nie napisał tego Mozart – niech będzie. Ale ten kto to napisał, jest Mozartem.”[/blockquote]
Poniższy fragment Requiem zatytułowany jest „Dies irae” (łac. Dzień sądu). Wyjątkowy klimat tworzy tu z pewnością chór, bogata instrumentalizacja oraz dynamika forte (wł. głośno). Warty uwagi jest także tekst, nawiązujący do apokaliptycznej wizji Sądu Ostatecznego. [tooltip text=”Dies irae, dies illa; Solvet saeclum in favilla.”]“W gniewu dzień, w tę pomsty chwilę; Świat w popielnym legnie pyle.” (tłum. Leopodl Staff)[/tooltip]
Co jeszcze w klimacie?
Jest jeszcze wiele utworów wartych uwagi jak np.:
- Mozart „Requiem” – część Lacrimosa, Koncert fortepianowy d-moll nr 20
- Vivaldi „Cztery Pory Roku” – Zima, cz. I
- Chopin – „Nokturn b-moll”, “Nokturn e-moll” „Scherzo b-moll”, “Preludium deszczowe Des-dur”
- Bach “Toccata I fuga d-moll”
- Handel – Largo z „Xerxes”
- Beethoven – Sonata księżycowa
- Mendelssohn – koncert skrzypcowy e-moll op. 64, cz. I
- Schubert – Symfonia h-moll „Niedokończona”