Nie muszę przypominać, że The Walking Dead to obecnie najpopularniejszy tytuł o tematyce zombie. Rozmach produkcji jest widoczny na ekranach, księgarniach czy smartfonach. Jakiś czas temu, znudzony monotonnym przyglądaniem się szwendającym pacjentom w przychodni, niczym zombiaki beznamiętnie powłóczywszy nogami od gabinetu do gabinetu, dla zabicia nudy zacząłem poszukiwać gry odpowiedniej do sytuacji. Trafiłem na The Walking Dead: No Man’s Land i dałem się wciągnąć na dłuższą chwilę, co rzadko mi się zdarza w grach z mocnym naciskiem na mikropłatności.
No Man’s Land (z ang. ziemia niczyja) to turowa gra strategiczna z elementami przygody (coś na wzór serii gier XCOM). Dowodzimy tutaj grupą ocalałych, którzy ufortyfikowani w leśnej bazie próbują przetrwać ten paskudny czas. Zarządzamy bazą, rekrutujemy nowych ludzi do walki ze szwędaczami i wykonujemy misje, gdzie możemy sobie powalczyć w systemie turowym. Zatem mamy kilka ciekawych płaszczyzn, które urozmaicają i umilają rozgrywkę.

Ciężko powiedzieć, czy gra jest bardziej strategią czy strzelanką turową, ponieważ oba te elementy są istotne dla sedna gry. Na początku docieramy do bazy ocalałych, gdzie szybko zostajemy włączeni w szeregi ludzi szkolonych przez samego Daryla Dixona. Tak, gra nawiązuje mocno do serialu i pozwala nam spotkać filmowe postacie oraz odwiedzić lokacje znane nam z konkretnych odcinków.

Description
Dobra do szybkiej rozgrywki odpalana od czasu do czasu.Positives
- dość rozbudowana jak na gręmobilną
- wiele klas postaci
- zróżnicowane misje głównego wątku
- oprawa graficzna
- ciągle rozwijana
Negatives
- mikropłatności na pierwszym planie
- z czasem nużące lokacje
Fabuła nie odgrywa tutaj jakiegoś istotnego elementu, jest po prostu pretekstem do wykonywania kolejnych misji (przeszukiwania, ratowania czy też przecierania szlaku). Owszem, jest przemyślana i ciekawie wprowadza w kolejne epizody, których jest obecnie 13 (i dwa w przygotowaniu). Przy okazji wspomnę, że gra jest ciągle rozwijania i nowe epizody są ciągle dodawane. W przerwie między misjami rozwijamy naszą bazę, gdzie musimy zatroszczyć się o standardowe zasoby jak żywność, paliwo czy złoto. Budujemy farmy, szpital polowy czy namiot z radiostacją w celu zwołania ludzi z okolicy. Mamy również doświadczenie, które bezpośrednio działa jako waluta do rozwoju postaci czy ulepszania broni, której jest naprawdę sporo.
Rozgrywka
Jeśli utkniemy w ciężkiej misji, jesteśmy zbyt słabi, lub nie dysponujemy odpowiednio wyszkolonymi bohaterami, możemy zawsze powalczyć w misjach pobocznych, gdzie do zgarnięcia są różne towary lub żywność i doświadczenie. Warto, ponieważ idąc główną ścieżką fabularną nie uda nam się wystarczająco rozwinąć postaci, by móc stawić czoła coraz mocniejszym przeciwnikom.
W grze występuje 6 klas postaci, gdzie każda z nich ma specjalną umiejętność aktywowaną w momencie wytłuczenia konkretnej ilości truposzy:
- Bruiser (pięściarz) – broń obuchowa, ogłuszająca, ciężki pancerz i możliwość kontrolowania większego tłumu.
- Shooter (rewolwerowiec) – szkoleni do zabijania szybko i skutecznie głównie przy pomocy pistoletów i rewolwerów.
- Hunter (strzelec wyborowy) – kasują szwędaczy z dystansu, potrafią zmieść jednym strzałem kilka głów używając długich strzelb i karabinów z celownikami optycznymi.
- Assault (ciężkie wsparcie) – dysponują karabinami samopowtarzalnymi rażąc większą liczbę truposzy (chyba najsłabsza klasa jednocześnie odkrywana na samym końcu).
- Warrior (wojownik) – szybcy i zwinni mordercy z długą bronią białą typu maczety, szable, katany. Tnie kilka głów na raz.
- Scout (zwiadowca) – wolę ich nazywać nożownikami, ponieważ posiadają możliwość podejścia i zakończenia żywota jednym celnym pchnięciem. Niestety lekkie pancerze czynią z nich łatwą przekąskę.

Dobierając zespół do misji, który przeważnie składa się z 3 bohaterów, należy przemyśleć jakiego rodzaju misja nas czeka, czy rozegramy to jako „ciche podchody” czy też zrobimy „jesień średniowiecza”. Głośne strzały potrafią ściągnąć nam na głowę dodatkowych klientów do usunięcia, noże natomiast nie potrafią odeprzeć nagłego ataku większej hordy… Tutaj gra zmusza do planowania i kombinowania.
Po wykonaniu każdej misji (fabularnej lub pobocznej) otwieramy skrzynie z łupami, gdzie znaleźć można złoto, jedzenie lub wartościowe przedmioty jak np. broń.
Arsenał zniszczenia jest ciekawy, począwszy od pałek z kolcami przez różnego rodzaje strzelby, karabiny, aż po katany samurajskie. Każda broń ma swój poziom obrażeń. Na bohaterów możemy również narzucić jakieś łaszki z odpowiednią klasą pancerza. Za dodatkowe „złoto” możemy dokupić indywidualny wygląd postaci wzorowany na bohaterach z serialu The Walking Dead.
Ciekawym dodatkiem jest również łączenie się w gildie i prowadzenie działań / starć z zombiakami, by zyskać profity dla siebie i całej gildii. Zyskujemy wówczas odpowiednią rangę, a za wykonane misje w ramach rywalizacji otrzymujemy chyba najbardziej wypasione skrzynki z prezentami.
W momencie pisania tej recenzji pojawiła się aktualizacja wnosząca do rozgrywki nieco świeżości. Mianowicie chodzi o możliwość napadania na innych graczy i obozy w celach rabunkowych (coś dla zwolenników krwawej rywalizacji). Budując Outpost zyskujemy możliwość gromadzenia skrzynek (ang. trade goods czyli 'dobra na wymianę’ – czyli duży zbiór bliżej nieokreślonych towarów jako waluta w handlu).

Płać lub czekaj
I tutaj dochodzimy do systemu płatności, pomimo iż gra oparta jest na modelu free-to-play, to jednak mikropłatności wpychają się na ekran z każdej strony. Bez dodatkowego wsparcia własną gotówką jesteśmy skazani na ciągłe czekanie. Każde rozwinięcie, każde leczenie, każde uzupełnienie baku paliwa to czekanie. To niesamowicie spowalnia postępy w grze. Oczywiście, za przyspieszenie czasu możemy zapłacić złotem jednak szybko się kończy, a mikropłatności nie należą do najtańszych. Czasami możemy wspomóc rozwój oglądaniem reklam za które dostajemy możliwość otwarcia skrzynki, jednak to kolejne 30 sekund czekania.
Wspomnę jeszcze o ciekawej oprawie graficznej, która jak na grę mobilną prezentuję się bardzo dobrze. Mamy tutaj rzut izometryczny z modelami trójwymiarowymi. Postacie mają ciekawe animacje a truposze satysfakcjonująco giną i rozbryzgują się krwią. Pomimo iż mapy rozgrywki są dość zróżnicowane (jak wspomniałem – lokacje są wzorowane na serialu), to w późniejszym etapie gry wydają się nieco ciasne i nudnawe.

Podsumowanie
The Walking Dead: No Man’s Land to ciekawa gra do odpalenia na którą chwilę raz na jakiś czas. Można w nią pograć kilkadziesiąt minut lub włączyć jedynie do zebrania surowców. Nie zmusza do ciągłego zaglądania, rozegranie pojedynczej misji zajmuje od kilku do kilkunastu minut, więc idealnie nadaje się na przerywnik oczekiwania w kolejce lub w przerwie na reklamę. Nie wzbogaci naszej wiedzy o świecie TWD ani też nie przybliży nam sylwetek bohaterów. Rozrywkowa i momentami wymagająca myślenia gra dla fanów serii oraz miłośników strategii turowych. Gra warto docenienia, ponieważ niewiele jest takich produkcji na urządzenia mobilne.
Do tej pory na smartfony wyszły trzy gry oparte o licencję The Walking Dead (The Walking Dead: Road to Survival, The Walking Dead: A Telltale Games Series oraz The Walking Dead: No Man’s Land) a właśnie parę dni temu wyszło The Walking Dead: Michonne – A Telltale Games Mini-Series. Jak widać popularność Żywych Trupów nie gaśnie i ciągle przybywa nam możliwości rozgrywki w tym opanowanym przez szwędaczy świecie.














