Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Przygoda w radioaktywnej Australii – recenzja gry Rycerze Pustkowi

recenzja gry Rycerze Pustkowi

Przed wyruszeniem na pustkowia zawsze dokładnie sprawdzam motocykl. To ważne, by nie utracić zaufania do maszyny, która nieraz uratowała mi życie. Komuś trzeba ufać w tym popapranym świecie, jeśli nie człowiekowi, to przynajmniej maszynie. Przeładowuję broń, sprawdzam stan paliwa, którego zawsze jest za mało. Przeliczam dystans na mapie, powinno wystarczyć na obrócenie w obydwie strony jeśli nie będzie po drodze kłopotów… jeśli. Odpalam z kopa i jadę wykonać zadanie, znam ten teren, wiem jak przetrwać, tylko to potrafię, jestem w końcu Rycerzem Pustkowi.

Ten bardzo krótki zarys obrazuje czym są Rycerze Pustkowi, to niecodzienna przygoda w świecie przekręconym przez radioaktywną maszynkę do mięsa z czeluści której wydostała się masa napromieniowanych obszarów, cuchnących mutantów, niesubordynowanych maszyn, zdegenerowanych ludzi i jeszcze gorszych zwierząt. To podróż do świata, gdzie można być przyjacielem albo wrogiem, chamem lub dobrodusznym mięczakiem, który zginie przy najbliższej okazji. No dobra, nieco przesadzam ale fakty są takie, że gra Rycerze Pustkowi jest tak prawdziwa, jak prawdziwie gracze odegrają swoje role. To przygodówka, w której nikt nie narzuci ci jakim charakterem będziesz. I to mi się podoba najbardziej.

recenzja gry Rycerze Pustkowi

Po upadku Australii zmutowały nie tylko kangury

Rycerze Pustkowi wrzucają graczy w świat postapokaliptycznej Australii, gdzie przyjdzie nam przemierzać pustkowia w dążeniu do realizacji konkretnych celów. Świat w jakim przyjdzie nam się zagłębić przepełniony jest niespodziankami w postaci mutantów, łowców niewolników, potężnych maszyn i przebiegłych cwaniaczków. Wszystko to jest wynikiem totalnej klęski zapoczątkowanej przez megakorporację Cerbero, która ulokowała się w centrum kontynentu odkupując od zadłużonego rządy australijskiego potężne połacie pustkowi. Pozornie niegroźna firma badawcza zaczęła się rozrastać, korzystając z problemów finansowych rządu australijskiego wykupiła sporą część interioru inwestując w tajemnicze projekty badawcze. W ten sposób w centralnej Australii rozrastał się rak sięgający również głęboko pod ziemię swoimi reaktorami atomowymi. Rak ten stopniowo uzależniał państwo od swojej gotówki, systemów informatycznych, później od własnej ochrony militarnej oraz systemów szybkiego reagowania na broń jądrową innych krajów. Jak można się domyśleć pozostałe mocarstwa nie były zadowolone widząc rosnącą potęgę militarnego giganta na krańcu świata. Nikt nie wie co zapoczątkowało pierwsze drgania skorupy ziemskiej. Być może drenowanie zasobów z wnętrza Ziemi doprowadziły do potężnego trzęsienia i rozłamu kontynentu, może eksplozja eksperymentalnego, podziemnego reaktora na skutek błędu sztucznej inteligencji. Tak czy tak seria trzęsień doprowadziła do erupcji uśpionych wulkanów, a to z kolei do eksplozji w Cerbero. Potem poszło gładko, z nieba spadł grad pocisków balistycznych z pozdrowieniami od skośnookich i Amerykanów, by finalnie dokończyć żywota Cerbero.

8.8Super
Description
Coś dla fanów rywalizacji, przygody, piachu w ustach i radioaktywnych wrogów.

Positives

  • postapokaliptyczny kliamat i oryginalne uniwersum
  • subtelny humor
  • oprawa graficzna
  • ciekawa i rozbudowana mechanika dająca spore możliwości
  • interesujący system walki
  • Padliniarz

Negatives

  • ciężka do rozgryzienie dla początkujących
  • brak skrótu najważniejszych zasad, przez co trzeba kopać w zawiłej instrukcji
  • czasami umiejętności niedopasowane do bohatera
  • brak rozbudowanych opisów dla postaci

Wprawdzie megakorporacja upadła jednak wraz z nią upadł cały kontynent. Dodatkowo z laboratoriów jednostek badawczych wydostały się dziwne kreatury, eksperymentalne humanoidy, czy maszyny w pełni samowystarczalne, które utraciwszy swojego nadzorcę rozlazły się niczym karaluchy po kątach upadłego kontynentu siejąc postrach wśród ocalałych. Ludzie, którzy przetrwali musieli się dostosować, to akurat nasz oportunistyczny gatunek potrafi najlepiej. Na runiach zmiecionej cywilizacji zrodziła się nowa. Przez 70 mrocznych lat ludzie dostosowali się do nowych warunków, by ponownie odnaleźć swoje miejsce w ekosystemie. Powstały miasta, wioski, zrodzili się poszukiwacze przygód i łowcy nagród zwani Rycerzami Pustkowi. Ludzie, którzy wiedzą jak poruszać się po nieprzyjaznym terenie, którzy wiedzą gdzie można wejść, a co lepiej omijać. Do kogo strzelać i przed czym lepiej dać nogę. Zyskali umiejętność przetrwania w spustoszonej Australii!

recenzja gry Rycerze Pustkowi


Mamo, jak dorosnę zostanę Rycerzem Pustkowi

By zostać Rycerzem Pustkowi wystarczy zaopatrzyć się w grę od wydawcy Badger’s Nest i rozłożyć hexagonalną planszę z kafelkami australijskiego terenu. Twórcy zadbali o odpowiednią ilość kartonu, co widać od razu po ilości wyprasek, które wydobędziemy z opakowania – tak, figurki plastikowe dostępne były jedynie w wersji dla wspierających akcję na wspieram.to. Gra została ufundowana ze zbiórki społecznej na serwisie crowdfundingowym zgarniając ponad 300% założonego budżetu. To spory sukces, któremu nie ma się co dziwić, ponieważ za tytuł odpowiedzialny jest Marek Mydel, autor i twórca gry, który miał już na swoim koncie kilka udanych gier. Gra początkowo miała być osadzona w uniwersum Neuroshimy, ale po co się ograniczać, skoro można stworzyć własny świat. Nie sposób jednak dostrzec niektórych podobieństw (Cerbero – Moloch). Trzeba przyznać, że autorowi w ciągu tych dwóch lat powstawania gry udało się bardzo dobrze wykreować oryginalne uniwersum, które z pewnością przypadnie do gustu fanom postapokalipsy i cyberpunka.

Ale wracając do naszego radioaktywnego pudełka, mamy tutaj sporo hexów, które służą do złożenia randomowej mapy, choć pewne zasady ulokowania hexów uzależnione są od instrukcji oraz rodzaju rozgrywanej misji, o których później. Taka modyfikowalna mapa sprzyja regrywalności i urozmaica rozgrywkę zwłaszcza, gdy chodzi o wykonywanie zadań w kilku miejscach na mapie. Solidna ramka zamyka całość w dosyć dużych rozmiarów planszę, a jej obrzeża ułatwiają rozlokowanie pozostałych elementów, co pozwala na zachowanie porządku na stole. Elementów jest na tyle dużo, że będziemy brali pod uwagę stół wielodzietnej rodziny i w dodatku takiej, co ludzi sporo zjeść. Musimy zatem znaleźć miejsce na wszystkie elementy gry, które zajdziemy w pudełku:

  • Plansza złożona z heksagonalnych kafelków (1 kafelek centralny planszy (5-heksowy), 32 kafelki planszy (1-heksowe))
  • 6 części ramki
  • 13 arkuszy rycerzy
  • 13 znaczników rycerzy
  • 2 znaczniki zakał pustkowi
  • 4 panele graczy w 4 kolorach, na które składają się: 4 wskaźniki paliwa, 4 wskaźniki radiacji
  • 8 znaczników amunicji w 4 kolorach
  • 8 znaczników zdrowia w 4 kolorach
  • 1 arkusz pomocy
  • 117 innych żetonów i znaczników
  • 110 dużych kart, w tym: 44 karty pustkowi, 27 kart zleceń, 10 kart walki po 5 w 2 taliach (czerwona, niebieska), 3 karty zasięgu, 26 kart farta
  • 110 małych kart, w tym: 46 zielonych kart sprzętu, 25 żółtych kart sprzętu, 14 czerwonych kart sprzętu, 13 niebieskich kart sprzętu, w tym 1 niebieska karta pojazdu, 12 kart pojazdów
  • 6 kości 10-ściennych
  • 5 plastikowych podstawek
  • Instrukcja
  • Książka misji

Dla zainteresowanych polecam unboxing Rycerzy Pustkowi na naszym kanale YT, gdzie wszystko jest dokładnie pokazane. Oczywiście gra jest dla 2 do 4 graczy, zatem część tych elementów wróci do pudła, co jednak nie ułatwi nam rozgrywki, ponieważ ilość znaczników różnego rodzaju i rozmiarów jest na tyle mnoga, że koniecznie będzie zorganizowanie sobie całości w woreczki lub jakiś organizer. Na szczęści wydawca dorzuca do zestawu kilka woreczków strunowych. Osobiście jednak wolałbym lepiej podzielone opakowanie, by karty nie fruwały po nim.

recenzja gry Rycerze Pustkowi

Miła dla oka apokalipsa

Mając w ręku dosyć ciężkie pudełko rzuci nam się w oczy świetna oprawa graficzna. Nie sposób ominąć wzrokiem tej gry ustawionej na półce. Brawa dla grafików i koncept artystów za malowniczą oprawę całości, a na opakowaniu się nie kończy. W pudełku znajdziemy świetnie zilustrowane karty pustkowi, broni czy też same znaczniki i mapę.

Trzeba wspomnieć o klimatycznie przygotowanych kartach postaci, które przyznam, że urzekły mnie jeszcze zanim gra została wydana. Powiem więcej, widziałem te grafiki zanim jeszcze wiedziałem, że są one tworzone na potrzeby gry. Naprawdę świetna robota, przeglądając 13 kart bohaterów można powiedzieć, że każdy został genialnie narysowany i ulokowany w odpowiednim otoczeniu, które bardzo dobrze oddaje klimat świata postapo. Do tego bardzo sprytnie dobrane sylwetki bohaterów, które wzorowane są na australijskich aktorach i celebrytach. Mamy tutaj np. Mel Gearson, Nicole Killman, Russel Crown itp. Brawa za pomysłowość. Szkoda jednak, że postacie nie posiadają opisów charakteru, przez co gracz musi sobie dokładać historię jedynie na podstawie ilustracji.

Projekt samej mapy też uważam za bardzo udany i przede wszystkim praktyczny. Oczywiście lokacje zostały okraszone klimatycznymi grafikami, które ukazują upadłą Australię jak np. miasto Sydney u wybrzeża wyschniętego oceanu. Samo rozkładanie mapy i elementów do rozgrywki, bez zachwycania się grafikami, dla wprawionego gracza zajmuje ok 20 minut. Tasowanie kart pustkowi, zleceń, układanie talii walki i innych zajmuje nieco czasu i tutaj docieramy do bardzo istotnej cechy Rycerzy Pustkowi:

Rycerzy Pustkowi jak pieczenie chleba, potrzeba czasu i spokoju

Już śpieszę z tłumaczeniem – chodzi o to, że dobrego chleba nie upiecze się w pośpiechu, takie rzeczy tyko w Lidlu (ale oni mają tam chleb mrożony do upieczenia). Jeśli myślicie o rozgrywce z przyjaciółmi w przerwie na reklamę, to nawet nie otwierajcie pudełka. Ba, nawet jeśli chcecie zagrać między obiadem a kolacją to również odradzam. To gra dla tych, co mają mnóstwo czasu i chcą go spędzić z grą. Na opakowaniu jest niby nadrukowany czas gry ok. 180 – 240 minut, ale z przeprowadzonych rozgrywek wiem, że na ciekawą rozgrywkę potrzeba nieco więcej. Do tego dochodzi jeszcze kwestia doświadczenia graczy i znajomości zasad, bo jak wiadomo, najpłynniej gra się z ludźmi, którzy znają dobrze zasady i nie będą się sprzeczać o każdy drobiazg wertując instrukcję, by udowodnić nam swoje racje.

recenzja gry Rycerze Pustkowi

W tym momencie warto zadać sobie pytanie: czy nadaję się na Rycerza Pustkowi? Jeśli nie mam czasu na rozgrywkę, nie chce mi się czytać instrukcji, liczę na łatwą i szybką zabawę, to z całą pewnością nie powinienem wychodzić na pustkowia. Zarzuca się twórcom gry, że zbyt obszerna i skomplikowana instrukcja utrudnia wdrożenie się w rozgrywkę. To fakt, zapoznanie się ze wszystkimi zasadami zajmuje sporo czasu, zwłaszcza, że instrukcja zawiera ponad 30 stron pisanych drobnym drukiem. Taką instrukcję należy przeczytać minimum dwa razy i do tego rozegrać partię, by natrafić na wyjątki, które z kolei należy rozwikłać czytając erratę (link). Zatem czas odgrywa tutaj bardzo istotną rolę. Jeśli go nie posiadasz, nie pograsz w Rycerzy Pustkowi. Warto jednak zaznaczyć, że instrukcja opisuje bardzo wiele przypadków i wyjątków, z którymi spotykać będzie się bardzo rzadko. Zatem jest więcej informacji, ale tylko po to, by rozwiać pewne niejasności z rozbudowanego systemy rozgrywki.

Inna rzecz, która decydować będzie, czy się nadajesz na Rycerza Pustkowi to umiejętność wejścia w rolę Padliniarza. Ciekawa nazwa przyznacie. Padliniarz to jedna z ciekawszych rzeczy z jaką spotkamy się w grze. Padliniarzem zostaje osoba po prawej stronie aktywnego gracza i ma za zadanie kontrolować świat gry w momencie, gdy inny gracz przemierza pustkowia. Osoba ta wyciąga karty pustkowi i może je zagrać utrudniając tym samym wykonanie ruchu graczowi. Padniliarz to złośliwa bestia, a przynajmniej taką powinien być gracz, który na czas tury rywala objął taką rolę. W ten sposób gracze nie nudzą się w momencie, gdy nie wykonują swojego ruchu, zawsze jeden z nich obejmuje rolę wrednego zwierzchnika bezlitosnego losu. Jeśli nie umiesz przyjąć złej passy ze spokojem, to nie będziesz czerpał przyjemności z rozgrywki, gdy kumple będą ci rzucać kłody pod nogi. A Padliniarz potrafi nabruździć w planach, całe szczęście, że po swoim ruchu tą rolę obejmuje kolejny gracz i może się w pewien sposób odegrać.

Jak nie zdechnąć na pustkowiach – przebieg rozgrywki

Pomimo, iż podstawowe zasady są dość proste i wdrożenie ich w rozgrywkę jest dość intuicyjne, to jednak gra daje dużo więcej możliwości graczom. Warto poznać wszystkie opcje jakie daje mechanika gry, mimo iż mogą one powodować lekki zawrót głowy.

Gra podzielona jest na kilka faz następujących kolejno dla wszystkich graczy w tym samym czasie:

FAZA PRZYGOTOWAŃ, która tak naprawdę jest etapem, gdzie oddziaływają na nas efekty z planszy, do tego uzupełnia się stosy i wykonuje się inne czynności przygotowawcze do ruchu rycerzy. Czynności te wykonuje Padliniarz. Po tym czas na ruch rycerzy, którzy mogę przeorganizować się karty sprzętu przygotowując się do drogi oraz dobrać karty farta, by mieć zawsze na ręce maksymalnie 5 kart. Te karty są odpowiednikiem szczęścia, zagrywając w odpowiednim momencie taką kartę możemy odwrócić losy potyczki na naszą korzyść i zaskoczyć przeciwnika. Bardzo przydatna rzecz i genialnie urozmaicająca walkę.

recenzja gry Rycerze Pustkowi

Gdy już jesteśmy gotowi do wyruszenia następuje FAZA PUSTKOWI. Składa się ona z kroku ruchu, gdzie gracz za pomocą specjalnych żetonów z wizerunkiem opony zaznacza trasę, którą zamierza pokonać w swoim ruchu. Gracz do dyspozycji ma jeden z trzech pojazdów (Ciężarowiec, Gazik lub Turystyk) a poruszając się nim będzie zużywał paliwo, które w świecie postapo jest na wagę złota. Poruszając się po zaznaczonych hexach natrafia na trudniejsze lub spokojniejsze tereny. Jak łatwo się domyśleć, gdy przemierzamy trudniejszy obszar zużywamy więcej paliwa oraz możemy też spotkać więcej niebezpieczeństw. Tutaj czas na Padliniarza, który dociąga nam coraz to nowsze karty pustkowi, by finalnie zagrać jedną z nich zmuszając do rozpatrzenia akcji na niej opisanej. Zawsze istnieje możliwość ucieczki wykonując odpowiedni rzut, jednak jeśli będzie on nieudany musimy ponieść tego konsekwencje tracąc punkty życia. W talii mamy wrogów do pokonania lub zdarzenia, którymi musimy stawić czoła.

Podejmując walkę zagarniamy karty walki, które odpowiadają konkretnym czynnością jakie możemy wykonać podczas potyczki. Możemy zmieniać dystans, przygotowywać się do strzału, bronić lub oddać strzał. Walka odbywa się bardzo przyjemny sposób i nie nie może się nudzić, ponieważ trwa jedynie trzy tury. Po tym czasie jeśli przeciwnik nie wykrwawi się na śmierć to zawsze można wygrać na punkty – jak w boksie.

Rycerze Pustkowi udostępniają dość obszerny arsenał do unicestwiania przeciwników: od broni białej przez strzelby, pistolety czy kusze. Ciekawe jest to, że twórcy przewidzieli możliwość udoskonalania broni poprzez modyfikacje. Na chwilę obecną jest tego niewiele ale zawsze to przyjemnie móc doczepić sobie lunetę do karabinu i cieszyć się profitami z zoomu.

Warto też wspomnieć, że gra nie zabrania kooperacji między graczami ale też nie zabrania bycia podłym draniem i atakowania innych. Możemy zatem położyć na łopatki innego gracza okradając go ze zlecenia lub zabierając cenny towar. To nic, ze później będzie nas ścigał po całych pustkowiach i dołoży wszelkich starań by nas dopaść, no chyba, że nie jest pamiętliwy.

Jeśli dojedziemy do celu (lub nie) możemy wykonać krok eksploracji, czy zbadać obszar na którym się znajdujemy. Jeśli jesteśmy w jednym z miast lub obszarów specjalnych możemy wykonać czynność przypisaną dla danego obszaru np. zrobić zakupy na targu, podleczyć się, uzupełnić paliwo lub odpalić atomówkę (to na obszarze nazwanym Czerwony Grobowiec).

recenzja gry Rycerze Pustkowi

Podczas rozgrywki istotne jest wykonywania zadań. Często są one powiązane z jakimś obszarem, gdzie musimy się udać i wykonać test eksploracji. Czasami zadanie polegać będzie na zabiciu odpowiedniego wroga (np. mutanta) lub na wykonaniu testu umiejętności w konkretnym miejscu na mapie. Czynności te opisane są na kartach zleceń okraszone fabularnym wstępem do zadania. Podejmując się wykonania zadania można wczuć się w klimat i swoimi poczynaniami urozmaicić rozgrywkę innym graczom.

Dorwę tego pieprzonego mutanta choćbym miał zajrzeć pod każdy kamień na tym nędznym pustkowi.

Ostatni etap to krok odpoczynku, gdzie można dokonać wymiany pomiędzy rycerzami na tym samym hexie, użyć sprzętu, uzupełnić zasoby oraz (jeśli była taka sytuacja) ocknąć się po omdleniu.

W ten sposób kolejno gracze przemierzają pustkowia wykonując zadania, pamiętając o głównym założeniu misji, którą wybiera się na samym początku gry z księgi misji. Do dyspozycji mamy 5 misji o różnym stopniu trudności i różnej liczbie wymaganych graczy. Musimy np. zostać zbawcą pustkowi z największa reputacją, którą zdobywa się za wykonane zadania, lub odszukać do dowlec do burmistrza Rudą Mary albo zwyczajnie wykończyć wszystkich graczy stając się panem pustkowi. Twórcy dorzucają jeszcze jedną misję “Śmierć na 18 kołach” gdzie pokusimy się o zamach na potężnego Sandpiercera. Misje to sprawdzony sposób na zwiększenie regrywalności gry dlatego cieszę się, że twórcy udostępniają je za darmo na swojej stronie.

recenzja gry Rycerze Pustkowi

Końcowe przemyślenia i podsumowanie

Długo wstrzymywałem się z oceną tej gry, ponieważ z rozgrywki na rozgrywkę czułem, że dowiaduję się czegoś nowego, poznawałem coraz więcej detali i smaczków. Z czasem utrwalając zasady, upłynniając rozgrywkę dochodzi się do momentu, gdzie gra daje naprawdę sporo satysfakcji, czego ciężko doświadczyć na początku przygody z grą. Gra potrafi zauroczyć klimatem, wykonaniem i możliwościami mechaniki ale z drugiej strony przytłoczy ilością zasad i niejasności, które trzeba rozwikłać. Dopiero po przegraniu kilku dłuższych rozgrywek można śmiało rzec, że Rycerze Pustkowi to bardzo udana gra planszowa. Jej głównym atutem jest świetna, zrównoważona rozgrywka nastawiona na przygodę z domieszką rywalizacji oraz genialny klimat postapokaliptycznej Australii podsycany świetną oprawą graficzną. Pozycja obowiązkowa dla osób lubiących rozbudowane gry, przy których spędzać można długie wieczory. Minusem wydawać się mogą mało urozmaicone karty postaci, gdzie zauważyć można mało zróżnicowane umiejętności bohaterów oraz brak opisów fabularnych. Osoby, którym zależy na szybkiej zabawie, bez większego wysilania szarych komórek raczej nie sięgną po Rycerzy Pustkowi, ponieważ instrukcja będzie dla nich pierwszą przeszkodą nie do przejścia.

Twórcy zapowiedzieli rozwijanie tytułu, a w podstawce mamy już jedną bardzo intrygującą zapowiedź w postaci wszczepów i udoskonaleń będących jedynie namiastką cyperpunkowego klimatu grze, który można śmiało rozwijać. Do tego spotkać można 2 dodatkowe postacie w dodatku Rycerze Pustkowi: Promo Mini Pack Łowcy. Widziałem też na stronie gry (link), że udostępniona została karta pomocy (do druku), która w podstawce była jedna, a często przydatna była dla każdego gracza. Obecnie trwają prace nad misją „Krwawy sport” oraz nad wariantem gry jednoosobowej. Dobrze, że twórcy reagują na takie potrzeby graczy.

Grając w RP zawsze biorę Turystyka, jakoś pasuje mi do pustkowi, unikam radiacji, nie pomagam innym, okradam nieprzytomnych, dobijam konających, jestem skutecznie podłym Rycerzem Pustkowi.

Wysuszone dno oceanu przy operze Sydney z samą operą w tle

Dla zainteresowanych instrukcja do gry do pobrania. Pobierz instrukcję gry Rycerze Pustkowi [pl]

Grę udostępnił autor Marek Mydel. Dzięki.

2 Comments

  • Micronus
    Umieszczone 13 października, 2016 w 12:30 pm

    Dzięki za reckę. Dziś przypadkiem do Was trafiłem i to właśnie w związku z tym tytułem. Miałem świetną, acz smutną okazję nabycia nówki za skandalicznie niskie pieniądze (129 zł!) i skorzystałem. Teraz tylko muszę znaleźć czas na rozkminę zasad i zorganizować spotkanie.

    • Autor wpisu
      Gerard Brożnowicz
      Umieszczone 13 października, 2016 w 12:47 pm

      Jeśli lubisz klimaty postapo to na pewno będzie to dobrze zainwestowane 129 zł. Jeśli znajdziesz graczy z duszą RPGowca to będziecie się dobrze bawić.

Zostaw komentarz

0.0/10