
Ziemia choruje, powietrze śmierdzi gorzej niż w piekle, nie ma roślinności, słońce dawno przykrył pył upadłego świata. To miejsce nie dla ludzi, a jednak jakaś garstka jeszcze się broni przed degenerującym wpływem zmutowanej planety. Jednak to nie o nich jest ta historia, ani też o wszechobecnych potworach, mutantach żerujących na ludzkim mięsie. Gaia to przede wszystkim nostalgiczna wędrówka na meandry człowieczeństwa, gdzie obdarte z powierzchowności ludzkie oblicza nabierają nowego, mrocznego znaczenia. To mariaż emocji, który zazgrzyta nam w trybikach, gdy będziemy próbowali szablonowo podejść do oceny zachowań i decyzji bohaterów. Gaia w mitologii greckiej oznaczało boginię i uosobienie Ziemi. Zatem jest to również opowieść o Matce Ziemi, tym jak się zmienia i jaki ma wpływ na nas samych, dająca lub kończąca życie.
Spojrzenie mutanta
Podejmując wędrówkę po kartach komiksu Adama Święckiego przyjdzie nam spojrzeć na niecodziennie wykreowany apokaliptyczny świat oczami małego mutanta, Leo, który przypadkowo splata swe losy z Mieszko. W świecie gdzie stada mutantów napadają na nieprzystosowane grupy ludzi, a specjalnie powołani Paladyni krwawo eliminują grupy panoszących się potworów ciężko znaleźć miejsce na wspólną koegzystencję dwóch ścierających się frakcji. Jednak autor łączy losy mogącego wzbudzić sympatię małego mutanta i dojrzewającego nastolatka wychowanego w strachu i mrzonkach o lepszym świecie. Na stronach komiksu znalazło się miejsce na wyrysowanie relacji, jaką budują dwaj niecodzienni bohaterowie. Czasami można poczuć się nieco zagubionym takimi wrzutkami flashbacków niezwiązanych z głównym wątkiem fabularnym, jednak w wartkiej akcji ciężko by było znaleźć miejsce na pokazanie takich prostych sytuacji.

Pomimo mrocznego klimatu i rozchwianego ładunku emocjonalnego jakie serwuje nam autor, komiks czyta się bardzo sprawnie i przyjemnie. Nie jest to jednak pozycja do złapania “w locie”. Wymagający, momentami wręcz poetycki nastrój wymaga odpowiedniego otoczenia, wyciszenia w głowie i dłuższej chwili zarezerwowanej na obcowanie z tym dziełem. Konstrukcja dialogów raczej uboga w monologi skupia się głownie na budowaniu akcji odpowiednimi kadrami ramek, kompozycją scen i momentami metaforycznymi rysunkami.
Nastrojowa kreska

Description
Jest to z pewnością komiks intrygujący, fabularnie złożony, wizualnie dopieszczony, emocjonalnie niespokojny.Positives
- niekonwencjonalna fabuła
- klimat postapo
- świetna kreska
- darmowy dodatek uzupełniający fabułę
- kolorowe strony
Negatives
- fabuła może się wydać niespójna
- tanie wydanie
Będąc przy kwestii wizualnej nie sposób nie wspomnieć o świetnej kresce samego Adama Święckiego, który odpowiedzialny jest zarówno za rysunki, jak i scenariusz. Specyficzne, dość charakterystycznie kreskowane tła świetnie oddają mroczny klimat świata, w którym rozgrywa się akcja. Wszystko jest niczym owiane smolistą mgłą zakrywającą dalsze plany. Osobiście bardzo podoba mi się taki styl rysowania przypominający pociągnięcia długopisem kształtujące się w rysunki pozostawione gdzieś na obrzeżach notatek po nudnym wykładzie na uczelni.
Szkoda, że wydanie komiksu to najprostsza wersja średniej jakości papieru klejonego w album w miękkiej oprawie. Domyślam się, że nakład i budżet nie pozwalają na bardziej ekstrawaganckie wersje dlatego nie uznaję tego za minus. Wygląda na to, że taki mamy rynek w Polsce.
Ponieważ nie mam zwyczaju kartkowania komiksów przed ich pierwszym przeczytaniem, stąd jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy po czarno-białych stronach trafiłem na malowniczo kolorowe strony wplecione w postaci mary sennej bohatera. Taka pojedyncza scena mogłaby z powodzeniem samodzielnie istnieć jako obraz na ścianie. Bardzo pozytywny zabieg podnoszący doznania estetyczne czytanego dzieła.

Ruchome piaski apokaliptycznego klimatu
Gaia może z pozoru wydać się prostą opowieścią drogi małego mutanta. Jednak sam zabieg jest dość niecodzienny, aby w roli głównego (anty)bohatera umiejscowić potwora. Do tego podążając po stronach komiksu cały czas towarzyszy nam wrażenie, jakby spirali pogłębiającego się dna. Im dalej, tym bardziej proste zależności stają się zawiłe aż dochodzimy do rozdziału genezy, który wywraca całość do góry nogami. Czytelnik może momentami poczuć się zagubiony, jednak po spokojnym zastanowieniu dostrzegamy ukryty sens i odkrywamy nowy smak czytanej historii.
“Słońce? jak ono wygląda?
Nie wiem… Ponoć, gdy je ujrzysz, będziesz wiedział, że to one”
Bardzo przyjemnym dodatkiem do albumy jest również dodatkowy, darmowy komiks “Dzieci Gai”, który jest rozszerzeniem historii pozwalającym lepiej zrozumieć głównego (anty)bohatera. Sam autor poleca lekturę jako element uzupełnienia fabuły, ale jeśli jesteście zainteresowani próbką kunsztu Adama Święckiego, to można rzucić okiem na to, czego możemy się spodziewać po albumie Gaia.
Komiks nie jest jednoznaczny, dlatego też nie narzucam interpretacji kto jest bohaterem, a kto antybohaterem. Zachęcam tym samym do zagłębienia się w świat Gai i przefiltrowanie tej niecodziennej, postapokaliptycznej historii przez własne zmysły. Jest to z pewnością komiks intrygujący, fabularnie złożony, wizualnie dopieszczony, emocjonalnie niespokojny.
Być może nie każdemu przypadnie do gustu taki typ narracji, nieco zaplątany i mglisty, ale jestem pewien, że wielu czytelników zmusi on do głębszych rozważań. Czym jest dla nas Ziemia, czy na pewno musi nas chronić? Czy musi się godzić na wszystko? Wystarczy jedynie zmienić perspektywę by dostrzec, że ludzie są niczym pasożyty. Co jeśli życiodajny deszcze zacznie zabijać a pyłki odbiorę dech w piersiach. Podobne rozważania nasuwała fabuły gry Survarium.
Z tego co zauważyłem, to komiks zbiera różne, rozbieżne opinie, co bardzo dobrze o nim świadczy, ponieważ nie jest to komiks dla każdego. Mi bardzo spodobała się narracja jak i świat przedstawiony przez Święckiego. Przeczytałem go kilka razy i zawsze uderzał w jakąś strunę podpiętą do emocji. Gaia to bardzo udane dzieło o słodko-kwaśnym posmaku, które po przeczytaniu pozostawia przyjemne uczucie sytości. Warto przeczytać.





Tym czasem poniżej próbka, którą jednak zalecam przeczytać po ówczesnej lekturze komiksu „Gaia” Adama Święckiego.