W czym człowiek jest lepszy od maszyny? Zapewne to pytanie można postawić już w obecnych czasach, jednak odpowiedzi będą bardzo rozbieżne. To dlatego, że nie mamy jeszcze maszyn tak inteligentnych jak człowiek… jednak do czasu.
W latach 60′, gdy inteligentne roboty były jedynie wymysłem pisarzy s-f obawiano się, że kiedyś nadejdzie czas, że maszyna przewyższy rodzaj ludzki doprowadzając do jego zagłady. Philip Dick podjął wówczas w rozważanie taką koegzystencję humanoidalnych, inteligentnych androidów oraz ludzi. Czy człowiek i maszyną będą zdolne od współpracy, jaka jest istota człowieczeństwa, czym jest człowiek? To tematy, które autor uwielbiał rozpatrywać w różnych światach, które kreował na potrzeby filozoficznych rozważań. To właśnie było motywem głównym do powstania książki Blade Runner, gdzie autor już w tytule zadaje pytanie: czy androidy marzą?
Androidy, ludzie i chłam
W świecie, który autor wykreował androidy są bystre, przebiegłe, potrafią współpracować, znają ludzkie słabości, a do tego każda kolejna generacja jest coraz lepiej dopracowana. Do tego stopnia, że nie można ich odróżnić od ludzi. Plan zakładał stworzenie humanoidów po to, by pomagały ludziom w kolonizacji Marsa, gdzie ludzkość, ta lepsza, przeniosła się po trzeciej wojnie światowej pozostawiając za sobą zniszczoną Ziemię. Rodzinna planeta nie nadawała się do zamieszkania, wszechobecna radiacja po wybuchach nuklearnych doprowadziła cywilizację do schyłku istnienia. Cześć umarła, część zachorowała na skutek promieniowania stając się podgatunkiem zwanym Specjalami, z przymusem kastracji i społecznym odsunięciem. Pozostała część zdrowych Normali mogła pozostać na Ziemi lub wyemigrować, do czego zachęcał nowy rząd. W swoich spotach oferowali dla każdego emigranta specjalnie przygotowanego androida, który miał towarzyszyć człowiekowi przez następne lata pełniąc niemal niewolniczą pracę.
Ziemia opustoszała, miasta przeobraziły się w zrujnowane cmentarzyska dawnego świata. Ci, którzy nie zdecydowali się wyemigrować żyją w nędznych warunkach, nękani przez choroby, zmiany genetyczne oraz wszechobecny opad radioaktywnego pyłu. Ludzie zajmują wolne mieszkania, których teraz jest pod dostatkiem, łącząc się w małe skupiska dające namiastkę społeczności. Wciąż jest tu jakaś praca, jacyś sąsiedzi, jednak wojna sprawiła, że pewna cząstka naszego człowieczeństwa umarła.
Description
Ciekawy świat z niebanalnym bohaterem z którym chciało by się pójść na piwo.Positives
- Bardzo ciekawy, zakurzony klimat
- Interesujący główny bohater
- Rozważanie dające do myślenia
- Jest to klasyka s-f
Negatives
- Momentami do przewidzenia
- Niektóre akcje można było rozwinąć w ciekawszym kierunku
Androidowy biznes kwitł, a ponieważ pieniądze pochodziły z programów nowego rządu, powstało wiele firm prześcigających się w projektowaniu coraz to lepszych modeli. Niestety, zdarzały się pewne incydenty. Prawo zabraniało androidom przebywania na Ziemi. Ich miejscem były kolonie na innych planetach. Czasami jednak androidy zaczynały pragnąć czegoś więcej niż służyć ludziom. To był moment, gdy człowiek musiał zacząć pilnować niesubordynowanych maszyn i likwidować te, które łamały prawo.
Jednodniowi (anty)bohaterowie
Rozpisane na stronach książki zdarzenia możemy obserwować z perspektywy dwóch bohaterów. Wchodzimy w skórę detektywa, Ricka Deckarda, a innym razem oglądamy świat z perspektywy zwyczajnego, przeciętnego kurzego móżdżka, który zamieszkuje opustoszały budynek. Dwa zupełnie inne światy, jednak ten z perspektywy detektywa jest ciekawszy, gdyż to on jest głównym bohaterem.
Rick Deckard jest zwyczajnym facetem próbującym wiązać koniec z końcem znosząc trudy życia na wyniszczonej wojną Ziemi. Pomimo, iż jego praca polega na łapaniu androidów, które przedostały się na Ziemię, nie jest osobą nadzwyczajną. Drugorzędny łowca głów z minimalną pensją państwowego pracownika. Człowiek, któremu trudno odnaleźć się w społeczeństwie zafascynowanym ogólnoświatową religią zwaną merceryzmem (od proroka Mercera) opartej w głównej mierze na empatii do wszystkiego co żywe, od owada do istoty ludzkiej.
Książka prowadzi nas przez jeden, pełen zawirowań dzień z życia głównego bohatera. Od porannej kłótni z żoną przez zwyczajne obowiązki pracy, czytelnik zostaje wciągnięty w spiralę wydarzeń mających na celu unicestwienie sześciu zbiegłych z Marsa androidów. Dla Deckera to poważne zadanie, na które czekał jako drugorzędny łowca. Pchany chęcią dobrego zarobku ryzykuje życiem, by wykonać zlecenia zanim androidy zaszyją się gdzieś między ludźmi i słuch o nich zaginie.
Rick to bardzo ciekawa postać, nieco znudzony życiem, zmęczony, pełen wewnętrznych sprzeczności bezwzględny łowca z tendencją do egzystencjalnych rozważań. Osoba wykonująca niewdzięczną pracę, ponieważ androida nie można rozpoznać od razu, wymagany jest odpowiedni test empatii, który, jak dowiadujemy się w trakcie, zaczyna zawodzić w starciu z najnowszym modelem modułu mózgowego Nexus 6. Roboty tak się upodobniły do ludzi, że nawet po odstrzeleniu im głowy wymagany jest test szpiku kostnego, by ostatecznie potwierdzić, czy w worku leży kupa mechanicznego złomu czy człowiek. Do tego, chorzy psychicznie Homo Sappiens poddani testowi również mogą wykazywać objawy przypisane do tej pory androidom.
Taki łowca androidów w postapokaliptycznym San Francisco ma niełatwe życie, pełne wewnętrznych rozterek, których nie można rozwiać ani programatorem nastrojów, ani zespoleniem z prorokiem Mercerem. W tym świcie zaczynasz powątpiewać w to, czy twoja pamięć nie jest tylko projekcją innego życia zapisaną w twojej głowie.
Merceryzm
Dick serwuje nam ciekawą religię na kartach swojego dzieła. Wyznanie wspólnego odczuwania, dzielenia się emocjami, poszanowania wszelkiego życia w świecie, gdzie praktycznie już zanikło. Większość gatunków zwierząt wyginęła, nieliczne hodowane są przez zamożniejszych ludzi jako element zespolenia z prorokiem, opiekując się żywą istotą kultywujemy własną empatię. Bohaterowie książki potrafią łączyć się z Mercerem za pomocą skrzynek empatycznych, gdzie odczuwają jedność z innymi wierzącymi wspinając się na symboliczną górę, na którą wspinał się również ich prorok.
To chyba najbardziej abstrakcyjny element tej sensacyjnej książki, co z kolei jest bardzo dobrym motywem do rozważań na tematy bliskie autorowi, a mianowicie istocie człowieczeństwa. Jeśli empatia jest tym, co nas wyróżnia od innych istot, to czy androidy nie mogą się jej wyuczyć, by upodobnić się do nas? Wówczas test empatii, na którym bazowała policja w rozróżnianiu ludzi od androidów przestałby być przydatny, a androidy mogłyby swobodnie mordować swoich właścicieli i migrować na Ziemię. Czy można nawiązać bliską więź z androidem, który nie wie, że jest tylko seryjnie produkowanym modelem mającym służyć człowiekowi? A może zabijanie niesubordynowanych antków, istot z samoświadomością, które też pragną „żyć” jest równie nieludzkie jak ich tworzenie?
Podsumowanie
Książkę „Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” czyta się bardzo dobrze, chociaż momentami spodziewałem się innego biegu akcji, bardziej spektakularnego. Może wynika to z pewnego spaczenia lub zamiłowaniem do galopu z nieprzewidywalnym skutkiem. Mimo to warto poddać się ciekawej fabule i wbić w umysł łowcy, który na naszych oczach zmaga się z problemami, których prawdopodobnie nigdy nie doświadczymy… chyba, że zaprzyjaźnimy się z androidem.
Czytając Blade Runnera miałem wrażenie, że fabuła to tylko wierzchnia warstwa tego, co autor ma nam do zaprezentowania. Można się na niej skupić i przeżyć ciekawą przygodę w postapokaliptycznym świecie lub zajrzeć głębiej i poddać się nostalgicznym rozważaniom z jakimi najwidoczniej borykał się Dick. Uważam, że warto, czy dla fabuły, czy dla głębszej zadumy zajrzeć do tej pozycji pisarza.
Książka zadziwiająco porusza ciągle aktualny wątek, pomimo iż powstała w latach 60′. Kwestie człowieczeństwa, ciągle postępującej cybernetyzacji, czy skutki wojny nuklearnej to tematy nad którymi wielu autorów lubi się rozwodzić do dziś. To pokazuje jak nurtujące mogą być wizje świata, gdzie ludzkość koegzystuje z maszynami, świata nad którym człowiek stracił kontrolę, świata do którego upadku sami doprowadziliśmy.
W twórczości Philipa K. Dicka znajdziemy pozycje, które są pewnego rodzaju ujściem myśli pisarza i jego problemów z odpowiedziami na filozoficzne pytania o istotę człowieczeństwa. Odpowiedzi nie znajdziemy w książkach, ale intrygujące wplatanie tego typu rozważań w wciągającą fabułę daje smakowitą pozycję dla każdego fana rasowego s-f, który potrafi spojrzeć na drugie dno dzieł tak wybitnego pisarza jakim był Philip K. Dick.